środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 11



- Nie rozumiem tego! - Mój głos rozniósł się po całym domu. Byłam sama, więc mogłam sobie pozwolić na wyrażenie zdenerwowania.

Po raz kolejny przekartkowałam ostatnie, kilka stron zeszytu do matematyki. Wszędzie tylko jakieś cyferki i literki, które nie miały żadnego sensu. Wiedziałam dobrze, że sama sobie z tym nie poradzę, więc leniwie podniosłam się z łóżka, po czym wzięłam z niego książkę i zeszyt. Jedyną osobą, która teraz mogła mi pomóc, był Liam. Minęły już cztery dni odkąd się pogodziliśmy i muszę przyznać, że Payne bardzo się stara. Z odnowienia naszej przyjaźni, najbardziej chyba cieszą się moi rodzice, którzy jak się okazało, pomagali Liamowi od samego początku. 
Wychodząc z domu, zamknęłam drzwi na klucz, gdyż pomimo tego, że mieszkam zaledwie posesję obok, nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Skierowałam się w kierunku domu sąsiadów przy, którego furtce, stało kilka dziewczyn. Zaczęły mnie o coś pytać, ale zignorowałam je i zadzwoniłam domofonem.

- Tak? - Słysząc głos, którego sama nie kojarzyłam, wszystkie fanki zaczęły piszczeć, jak oszalałe. 
- Amm... Hej, tu Rachel. - Powiedziałam niepewnie, gdyż nie wiedziałam z kim rozmawiam.
- O hej. Wchodź. - Po tych słowach usłyszałam dźwięk oznaczający, że mam otworzyć bramkę.

Zrobiłam to, ale kilka dziewczyn chciało wejść ze mną, więc szybko zamknęłam furtkę i, stąpając po ścieżce z kostki brukowej, podeszłam pod drzwi. Nie zdążyłam nawet nacisnąć dzwonka, a drzwi się otworzyły. Ujrzałam w nich uśmiechniętego od ucha do ucha blondyna.

- Jest może Liam? - Spytałam, dalej stojąc na zewnątrz. Chłopak nic mi nie odpowiedział, tylko złapał mnie   za ramię i wprowadził do środka.
- Chodź do salonu. - Poinstruował mnie. 

Zdjęłam buty, po czym przechodząc przez wielki korytarz, doszłam do ogromnego salonu. Rozglądałam się po nim, w poszukiwaniu szatyna. Na jednej kanapie leżał Tomlinson z jakąś dziewczyną, a na drugiej chłopak w loczkach. Całą trójką oglądali, jakiś bardzo interesujący program w telewizorze, który zajmował pół ściany. Na stolikach przed nimi były wyłożone różnego rodzaju napoje i słodycze. Gdy tylko mnie zobaczyli, podnieśli się i podeszli do mnie.

- Cześć - uśmiechnęłam się do nich, starając się by wyszło mi to, jak najlepiej, aby zrobić dobre wrażenie.
- Hej! Wreszcie do nas przyszłaś. - Ucieszył się Louis. - Wszyscy chcą Cię poznać, ale Ciebie nigdy nie ma. Ale fajnie, że przyszłaś. - Nawijał, jakby ktoś go nakręcił na taśmę. - A co to jest? - Wskazał na książkę. Pewnie mówiłby coś dalej, ale ciemna szatynka, która wcześniej na nim leżała, odchrząknęła donośnie. - A no właśnie, poznajcie się.
- Jestem Eleanor - dziewczyna, która sprawiała wrażenie bardzo miłej, wyciągnęła dłoń w moją stronę, którą oczywiście uścisnęłam. - Dużo o Tobie słyszałam. Cieszę się, że wreszcie mogę Cię poznać. - Mówiąc to, uśmiech nie schodził jej z twarzy, dodając jej przy tym uroku. 
- Rachel. - Odwzajemniłam uśmiech, po czym odwróciłam się do blondyna, który wpuścił mnie do willi. 
- Cześć, jestem Niall. - Chłopak wyszczerzy do mnie zęby, na których znajdował się aparat ortodontyczny. 
- Rachel. Miło poznać. - Teraz odwróciłam się do lokowatego. - A Ty to...
- Harry. - Uśmiechnął się, jak każdy z nich. - Poznaliśmy się, gdy Steven Cię odwiedził. - Poruszał śmiesznie brwiami.
- No tak, zapomniałam. Czyli to Ty jesteś nocnym partnerem Van? - Zaśmiałam się, a twarz chłopaka poczerwieniała.  
- Nie wspominaj mu o tym, bo znowu się biedny podenerwuje. - Louis poklepał po plecach naburmuszonego Harrego. - Co to w końcu jest? - Znów wskazał na przedmiot trzymany przeze mnie w rękach.

Wytłumaczyłam im na czym polega mój problem i, w jakim celu przyszłam. Oczywiście musieli mnie wyśmiać. Jedynie Eleanor mnie zrozumiała i pocieszała mówiąc, że sama też nie umie matematyki.

- To jak, jest ten Liam? - Ponowiłam pytanie, gdyż dalej nikt mi nie udzielił odpowiedzi.
- A tak... Liam, Zayn! Rachel przyszła! - Wydarł się na cały głos Tomlinson, za co dostał w ramie od swojej dziewczyny. - A to za co? - Zaczął udawać, że płacze.
- Że niby on ma 20 lat? - Zapytałam załamana dziecięcym zachowaniem chłopaka.

Nie musieliśmy długo czekać, chłopcy momentalnie pojawili się na schodach, zbiegając z nich, jak szaleni. Zayn prawie by się wywrócił, ale pomińmy ten fakt. Obaj rzucili się na mnie, jakby mnie nie widzieli co najmniej rok. Gdy już się ogarnęli, podniosłam książkę i zeszyt do góry. Spojrzałam na Liama błagalnym wzrokiem, na co oczywiście musiał się zaśmiać.

- Zgaduję, że mam Ci pomóc. - Stwierdził zabierając ode mnie to, co kurczowo trzymałam w dłoniach. Reszta w tym czasie usiadła przed telewizorem. - Czego tam się uczysz? - Zapytał przeglądając mój zeszyt. Po jakiejś minucie smutny pokiwał głową. - No niestety, ale w tym, to ja Ci nie pomogę... Ale może ktoś inny to umie.
- Kto? - Wzięłam od niego zeszyt i uniosłam do góry. - Ej... Ludzie, umie może ktoś matematykę? - Oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Zayn gestem ręki pokazał, abym podała mu notes.
- Eee... Nie mam pojęcia - stwierdził niemalże od razu, podając zeszyt dalej, do Eleanor. Dziewczyna, jednakże pokiwała głową, udzielając negatywnej odpowiedzi i rzuciła zeszyt do Nialla. On nawet nie zerknął do środka, tylko podał Tomlinsonowi.
- Hmm... Ogółem mówiąc, to to jest łatwe, ale ja nie umiem dobrze tłumaczyć. - Udawał głosem jakiegoś nauczyciela, co strasznie nas rozbawiło.
- Debile! Przecież to musi być banalne. - Zaczął się z nich nabijać nocny partner Vanessy, którego imienia niestety nie zapomniałam, po czym brutalnie wyrwał swojemu koledze zeszyt z rąk. Gdy zobaczył co jest w nim zapisane, mina mu trochę zrzedła. - No... To jest proste. - Oznajmił, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

Mimo iż nie byłam przekonana, co do tego, że chłopak umie matematykę, zgodziłam się, aby mi pomógł. Zielonooki zaprosił mnie do swojego pokoju, ponieważ oboje stwierdziliśmy, że w towarzystwie całej tej bandy, na pewno nie będziemy mogli się skupić. Niepewnie stąpałam po ciemnobrązowych schodach, podążając za osobą, której w ogóle nie znałam. Jego pokój znajdował się na końcu obszernego korytarza. Gdy weszliśmy, pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to niepościelone łóżko, na którym pościel była zwinięta w kłębek. Mimo tego, w całym pokoju panował porządek. Na prawie czarnych panelach, widniał biały, puchaty dywan. W rogu pokoju stało szare biurko, na którym znajdował się laptop, telefon i zdjęcie szatyna z jakąś kobietą, jak podejrzewam jego mamą. Obok ogromnego łóżka, postawione były szafy i komody. Po całym pokoju, na ścianach, które były pomalowane różnymi odcieniami niebieskiego koloru, widniały różne obrazy i fotografie, przedstawiające właściciela pomieszczenia wraz z przyjaciółmi.

- Przepraszam za bałagan. Nie zdążyłem pościelić. - Oznajmił Loczek, zaścielając dwuosobowe łoże.
- Nie ma za co. - Posłałam mu szczery uśmiech. - W ogóle, to dziękuję, że mi pomagasz. Nie każdemu chciałoby się tracić czas na pomoc w nauce i to osobie, której się nawet nie zna.

Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Ciekawe czy wie, że to oznacza, iż ma zdeformowane mięśnie twarzy. Gdyby nie był przyjacielem Liama, pocisnęłabym mu, że ma krzywą twarz.
Usiadłam na skraju jego łóżka, a on zaczął przeszukiwać szuflady biurka. Po chwili wydobył z nich dwa długopisy. Siadając przy moim boku, podał mi jeden, który nie był jeszcze rozpakowany.

- Serio? Macie nawet własne długopisy? - Zaśmiałam się próbując rozerwać opakowanie.
- Tak jakoś wyszło. - Odpowiedział pod nosem, czytając tym razem książkę.
- Jak nie macie co z nimi robić, to możecie mi dawać, a ja będę je sprzedawać w szkole. - Otworzyłam zeszyt na ostatniej stronie i zaczęłam rozpisywać długopis.
- Naprawdę? - Zaśmiał się podnosząc głowę z nad książki.
- Przecież te laski pozabijałyby się o to... - wreszcie na kartce pojawiły się nic nie oznaczające, czarne kreski. - A tak w ogóle, to mógłbyś mi przypomnieć jak masz na imię? - Zapytałam lekko zawstydzona tym, że mam tak krótkotrwałą pamięć.
- Harry...

Zielonooki zaczął mi wszystko tłumaczyć. Nic z tego nie rozumiałam, ale potakiwałam głową, aby nie wyjść na idiotkę. Najważniejsze rzeczy pisał mi w zeszycie, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Na początku atmosfera była trochę niezręczna, jednak po niecałej godzinie, rozluźniła się. Muszę przyznać, że Vannesa trochę przesadzała, bo jak się okazało, Harry jest bardzo mądry. Po jakimś czasie, sama zaczęłam rozumieć, o co chodzi w tym wszystkim. Razem zrobiliśmy wszystkie zadania, co łącznie zajęło nam prawie dwie godziny.

- Masz coś jeszcze czy to wszystko? - Widać było, że był dumny z siebie.
- Tyle... Łeb mi pęka. Za dużo tego. - Oklapnęłam na jego łóżko, na co zareagował śmiechem. - Strasznie Ci dziękuję.
- Proszę. Masz u mnie dług wdzięczności i wiedz, że ja to kiedyś wykorzystam. - Pokiwał zabawnie palcem wskazującym, po czym podniósł się z łóżka. - Idziemy na dół? - Odwrócił głowę w moją stronę, a ja skinęłam na zgodę.

Zamiast schodzić, jak normalni ludzie po schodach, zaczęliśmy się ścigać. Niestety przegrałam, ale przynajmniej żyje.
W salonie, na trzech kanapach byli rozłożeni chłopcy i El. Było tylko jedno wolne miejsce, które szybko zajął Hazza.

- Chodź. - Zayn pokazał na swoje kolana. Wszyscy, oprócz Liama zareagowali głośnym "uuu", na co zaczęliśmy się śmiać.
- Tak właściwie, to ja już idę do domu. Jest już późno i rodzice na pewno wrócili z pracy. Nie chcę, żeby się denerwowali, a nie wzięłam telefonu. - Tłumaczyłam się przed nimi, gdyż nie chciałam, aby pomyśleli, że nie chcę spędzać z nimi czasu.

Wszyscy odprowadzili mnie pod drzwi, gdzie ubrałam buty i pożegnałam się z nimi. Gdy tylko Louis zamknął za mną drzwi, kierując się po ścieżce prowadzącej do furtki, czytałam to, co zapisał mi Harry. Dziwiło mnie tylko to, że w szkole tłumaczyli nam wszystko całkiem inaczej. Jednak sposób jakiego nauczył mnie szatyn, jest logiczny i łatwiejszy.

Nie patrząc na to, gdzie idę, po raz kolejny zderzyłam się z jakąś postacią. Była to jakaś blondynka, schylająca się właśnie po telefon, który musiał upaść podczas naszego, jakże bliskiego spotkania. Podniosła od razu moją książka, która jakimś cudem, już nie znajdowała się w moich rękach.

- Strasznie Cię przepraszam. - Zabrała głos, podając przy tym moją własność. - Tak się kończy, jak człowiek pisze sms-y, a nie patrzy, jak chodzi. - Uśmiechała się do mnie unosząc ręce do góry.
- Nic się nie stało. To też moja wina. - Zaśmiałyśmy się w tym samym czasie. - Jestem Rachel - wyciągnęłam do niej rękę.
- Perrie. Jesteś tą przyjaciółką Liama, tak? - Zapytała, by się upewnić, a ja pokiwałam głową. - Szkoda, że właśnie wychodzisz i się mijamy.
- Niestety. Pewnie się jeszcze zobaczymy.
- Mam nadzieję. To ja Cię jeszcze raz bardzo przepraszam. - Uśmiechnęła się szczerze, co odwzajemniłam.
- Naprawdę nic się nie stało. - Powtórzyłam kolejny raz, by utwierdzić ją w mych słowach. - To do zobaczenia. - Pomachała mi jeszcze na odchodne, więc uczyniłam to samo tyle, że używając podręcznika.

Wyszłam przez furtkę, a dziewczyna odeszła w przeciwną stronę. Tym razem pod bramą nie stały już piszczące dziewczyny, więc udało mi się w spokoju dojść do mojego domu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekając na to, aż ktoś mi otworzy, poprawiłam mojego kucyka. Już po chwili stała przede mną mama, w fartuchu i z masłem w ręce. Weszłam do domu i zdjęłam buty.

- Gdzie byłaś? - Rodzicielka skierowała się do kuchni, więc podążyłam za nią.
- U chłopców. - Odpowiedziałam obojętnym tonem głosu.
Zegarek na kuchence wskazywał już dość późną godzinę, bo już 21. Usiadłam przy stole i przyglądałam się mamie, która buszowała po kuchni, poszukując czegoś.
- To fajnie. - Podeszła do mnie na sekundę i, z matczyną troską, pogłaskała mnie dłonią po głowie. - Cieszę się, że wszystko jest już tak jak dawniej. - Na te słowa zareagowałam lekkim śmiechem, gdyż powtarza je cały czas, odkąd pamiętnego poranka, wraz z Paynem wróciliśmy z Wolverhampton. - Co tam robiliście, że wróciłaś z zeszytami? - Wreszcie odnalazła poszukiwany mikser i zajęła się tym, co znajdowało się w misce.
- Nie mogłam sobie sama poradzić z zadaniem z matematyki. - Wytłumaczyłam jej, bez większego przejęcia.

Postanowiłam pomóc mamie w robieniu ciasta, na co bardzo się ucieszyła. Zapewne spowodowane to było tym, iż dawno razem nie spędzałyśmy czasu. Podczas wspólnej pracy, opowiedziałam jej o tym jacy są chłopcy, jak wygląda ich dom oraz o tym, jak spędziłam cały dzień.
Gdy włożyłyśmy szarlotkę do piekarnika, mama stwierdziła, że dalej już sobie sama poradzi, a ja mam iść spać.

Znajdując się już w swoim pokoju, postanowiłam zapalić przed snem. Chciałam się jeszcze zobaczyć z Zaynem, aby dowiedzieć się, kim była dziewczyna, z którą spotkałam się już półtorej godziny temu. "Okno. Teraz. Czekam. Masz minutę" i wyślij. Spod poduszki wyjęłam paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym otworzyłam okno. Nawet nie zdążyłam zapalić, a już zobaczyłam twarz Malika. Muszę przyznać, że jest dość szybki.
Zaczęliśmy rozmawiać o moim zadaniu domowym, jakbyśmy nie mieli innych tematów.

- Tak ogólnie to szkoda, że tak szybko poszłaś. - Powiedział po jakiś dziesięciu minutach. - Przyjdź jeszcze jutro. Wszyscy Cię bardzo polubili. - Ukazał rząd swoich białych pereł. - Chociaż w sumie, to nie mam pojęcia czemu. - Uderzał się palcem wskazującym w brodę, z zamyślonym wzrokiem.
- No bardzo śmieszne, Malik. - Rzuciłam w niego pierwszym, lepszym przedmiotem, jaki miałam pod ręką. Dopiero, gdy Zayn to złapał, okazało się, że był to mój telefon.
- No to teraz masz przechlapane. - Brunet zaśmiał się złowieszczo. - Do kogo by tu napisać? - Zastanawiał się, przeglądając coś w urządzeniu.
- No chyba sobie żartujesz - spiorunowałam go wzrokiem, na co zakrztusił się dymem podczas śmiechu. - Oddawaj ten telefon. - Rozkazałam głosem, który nie znosi sprzeciwu.
- Nie dasz się człowiekowi niczym nacieszyć. - Pokręcił głową z dezaprobatą, ale grzecznie wykonał polecenie, przerzucając białego iPhone'a prosto w moje ręce.
- A co do mojej obecności u was, to jak mogli mnie polubić, skoro cały czas byłam u Harrego? - Zaśmiałam się, a chłopak wzruszył ramionami. - Raczej nie przyjdę, chyba, że znowu nie będę mogła poradzić sobie z zadaniem. - Puściłam mu oczko.
- Wszyscy jesteśmy chętni do pomocy. - Przekonywał mnie, ale po dzisiejszym, niebardzo mu wierzyłam.
- Jasne, jasne. - Uśmiechnęłam się. - A tak ogólnie, to chciałam Cię o coś spytać i prawie bym zapomniała przez te Twoje wygłupy. -Uświadomiłam sobie w końcu, po co pisałam do niego.
- Słucham Cię. - Zrobił jakąś dziwną minę, której nawet nie da się opisać.
- Kim jest ta dziewczyna, która przyszła, gdy wyszłam od was? Am... - Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie, jak się przedstawiła. - Perrie... - W końcu wypowiedziałam jej imię, chociaż nie byłam pewna czy nie pomyliłam.
- Eee... - Chłopak ewidentnie się zmieszał. - To jest... Ee... - Starał się znaleźć odpowiednie określenie, ale nie wyglądało, by był pewny swych słów. - Nasza przyjaciółka. - uśmiechnął się. - Właściwie to muszę już iść, Niall mnie woła. - Dodał pośpiesznie, po czym dopalił papierosa. - To do zobaczenia. - Uśmiechnął się krzywo, co mnie bardzo zdziwiło, ale wzruszyłam tylko ramionami.
- Pa? - Powiedziałam sama do siebie, gdy okno naprzeciwko mnie było już zamknięte.
Nie rozumiejąc zachowania Zayna, zeskoczyłam z parapetu. Nie zamykałam okna, gdyż noc była wyjątkowo ciepła. Po szybkim prysznicu położyłam się do łóżka i zastanawiając się tym, co przyniesie jutro, zasnęłam.


Następnego dnia...

- Wstawaj! - Ktoś mną potrząsał, lecz nie miałam zamiaru dawać tej osobie satysfakcji i ani śmiałam otworzyć oczy.
- Pięć minut. - Odpowiedziałam zaspana, przewracając się na drugi bok.
- Zaspałaś! Za dziesięć minut zaczynają się lekcje. - Usłyszałam poddenerwowany głos taty, który musiał właśnie wejść do pokoju. - Wstawaj, to Cię podwiozę! - Jednak, gdy zdał sobie sprawę, że nie reaguję na jego pobudkę, dał sobie spokój, zostawiając mnie samą w moim królestwie.

Podniosłam się z łóżka zaraz po tym, gdy drzwi zostały zamknięte. Żeby nie denerwować rodziców, starałam się zebrać jak najszybciej. Ostatecznie o 8.07 byłam na dole. Pośpiesznie pożegnałam się z mamą całując ją w policzek, po czym wybiegłam na zewnątrz. Szybko wsiadłam do samochodu, w którym czekał już tata.
Całą drogę panikował, że nauczycielka będzie zła o moje spóźnienie. Jakby to była jakaś nowość, to może też bym się tym przejęła.

Po 20 min byłam na miejscu. Lekcją, która już trwała, był angielski, więc nie śpiesząc się, weszłam do klasy, gdzie znajdowało się większość uczniów mojej klasy.

- Znowu? - Kobieta patrzyła na mnie załamując ręce. - Nie pamiętam dnia, w którym byś nie spóźniła, a przynajmniej na mój przedmiot. - Zrezygnowana spuściła wzrok na biurko. - Jaki był, tym razem powód? - Spytała pisząc coś w dzienniku, co było rutyną.
- Zaspałam. - Odpowiedziałam szczerze. - Uczyłam się do późna i tak wyszło. - Skierowałam się do ławki, nie czekając nawet na odpowiedź ze strony nauczycielki.
Można powiedzieć, że prawie jej nie okłamałam. Uczyłam się do późna, a jeszcze później pomagałam mamie.

Jakiś czas później...

Wreszcie czas na ostatnią lekcję. Wraz z Vanessą siedziałyśmy pod salą matematyczną i oczekiwałyśmy na dzwonek. Pochwaliłam się, że zrobiłam nawet zadanie domowe, co lekko ją zaskoczyło.

- Jak Ty to zrobiłaś? - Jej oczy poszerzyły się dwukrotnie ze zdziwienia. - Przecież to jest nie do rozwiązania, a Ty mądra raczej nie jesteś.
- Dzięki. - Odparłam sarkastycznie, na co zareagowałyśmy głośnym śmiechem, a ludzie przechodzący korytarzem, dziwnie się na nas patrzyli. - Twój, jak to mówisz "wróg", mi pomógł. - Na te słowa dziewczyna wybuchnęła jeszcze większym śmiechem.
- Ten bezmózgi kalafior? - Dalej nie mogła się uspokoić. - Masz gwarantowane, że to jest źle.
- Nie przesadzaj. Nie jest aż taki zły. - Dziewczyna poparzyła na mnie, jak na jakąś idiotkę, lecz dalej była rozbawiona. - Naprawdę, a poza tym, nawet Zayn mi mówił wieczorem, że to Harry jest zdecydowanie tym najmądrzejszym. Zobaczysz, że jeszcze się pogodzicie.

Rozśmieszona przyjaciółka chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek, więc tylko machnęła ręką. Wzięłam torbę i wraz z Vanessą weszłam do sali. Zajęłyśmy nasze miejsce pod oknem i czekałyśmy, aż reszta klasy się zjawi.

Po tym jak nauczycielka sprawdziła obecność, zaczęła czytać ponownie listę klasy, aby sprawdzić, kto odrobił zadanie domowe.

- Rachel Knight. - Wyczytała moje imię i nazwisko ze znudzeniem, gdyż spodziewała się pewnie, że byłam nieprzygotowana.
- Mam. - Powiedziałam zadowolona, szczerząc się jak mysz do sera.
Nauczycielka, jak i wszystkie osoby z klasy, patrzyli na mnie z nie do wierzeniem i otwartymi ustami. Być może dlatego, że to właśnie ja byłam jedną z nielicznych, którzy zrobili zadanie, a może byli w szoku, że w ogóle zrobiłam jakiekolwiek.
- To może niech wyniki przeczyta Rachel. - Zarządziła nauczycielka, aby się upewnić, czy abym jej nie oszukała.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się, po czym odważnie przeczytałam wszystkie wyniki.
- Pokaż ten zeszyt. - Kobieta wskazała gestem ręki, bym do niej podeszła, więc to uczyniłam i wręczyłam jej upragniony przedmiot. - Dziecko... Skąd Ty wynalazłaś takie wyniki? W ogóle, co to za sposób? - Zadawała pytania przeglądając strony. - Cóż to za wskazówki są tu popisane? To wszystko jest źle. - Teraz popatrzyła na początek zeszytu. - Rachel, kto Ci to robił? To nie jest Twoje pismo.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo usłyszałam przeraźliwie, głośny śmiech Vanessy. Tak jak i reszta klasy, popatrzyłam na nią.
- Mówiłam, że ten Styles to kompletny tępak. - Wypowiedziała, gdy się uspokoiła. - Ale nie. "Zayn powiedział, że jest najmądrzejszy". - Zaczęła mnie przedrzeźniać.
Wszystkie dziewczyny w klasie zaczęły coś do siebie gadać, ale zignorowałam to.
- Kolega mi pomagał. - Też się zaśmiałam patrząc wciąż na roześmianą Vanessę.
- Niech kolega się lepiej nauczy, a Ty masz chodzić na zajęcia dodatkowe. - Powiedziała oschle nielubiana przeze mnie nauczycielka wręczając mi zeszyt.

Nagle podbiegła do mnie przyjaciółka i wyrwała mi zeszyt. Mimo rozkazów kobiety, abyśmy wróciły na miejsca, Van otworzyła zeszyt na stronach wypisanych przez zielonookiego. Sama nie wiedziałam co chce zrobić, więc patrzyłam na nią zaciekawiona.

- Drogie dziewczyny.` - Zaczęła oficjalnie, zwracając się do osób w ławkach. - Jesteście fankami One Direction? - Zapytała, a część z nich energicznie pokiwała głowami. - To bardzo dobrze się składa, bo mam tu kilka stron z zeszytu, na których są obliczenia matematyczne napisane przez nikogo innego, jak przez samego Harrego Stylesa!
- Vanessa! Rach.. - Nauczycielka chciała coś powiedzieć, lecz nie zdążyła.
- Chwila! - Przerwała jej jakaś podekscytowana dziewczyna.
- Więc... Czy chce to ktoś kupić? Sprzedam tanio! - Kontynuowała Vanessa.

Dziewczęta zaczęły coś mówić, na co tylko zaśmiałam się i ruszyłam do ławki. Żeby nie słyszeć tej licytacji, włożyłam słuchawki to uszu i włączyłam muzykę.

Oglądałam całe to zdarzenie, śmiejąc się pod nosem. Nagle odwrócił się do mnie jakiś chłopak, siedzący przede mną. Miał włosy bardzo podobne do Nialla, tyle że ciemne. Mimo iż minął już miesiąc szkoły, nie znam prawie niczyich imion. Wyjęłam jedną słuchawkę z ucha i czekałam, aż brunet coś powie, ale ten się odwrócił z powrotem w stronę tablicy.

- Vanessa! Do dyrektora! - Usłyszałam zdenerwowany głos nauczycielki.
- No chwila, tylko pieniądze wezmę! - Odkrzyknęła, biorąc pieniądze od jakiś dziewczyn.

Oczywiście wszyscy, łącznie ze mną śmiali się z mojej przyjaciółki. W końcu blondynka podeszła do naszej ławki. Śmiejąc się, oddała mi zeszyt, schowała pieniądze do torebki i zabierając ją, wyszła do dyrektora.
Przez to zdarzenie, nauczycielka była już zdenerwowana do końca lekcji, której zostało tylko 20 minut.

Gdy tylko wyszłam ze szkoły, podeszły do mnie jakieś dwie dziewczyny z klasy. Rozmawiałam z nimi już na początku roku szkolnego, jeśli można nazwać to rozmową. Oczywiście zaczęły się mnie wypytywać o One Direction. Nie odpowiadałam im albo w ogóle, albo jak już, to półsłówkami.

- Chcę iść spokojnie do domu. - Straciłam cierpliwość, gdy po ponad dziesięciu minutach drogi, nie odstępowały mnie na krok. - Czy nie możecie sobie pójść?
- Czemu nas tak nie lubisz? - Zapytała słodkim głosikiem czarnowłosa.
- Nie znam was. - Odpowiedziałam spokojnie. - Co z tego, że znam One Direction? - Zapytałam skręcając już we właściwą ulicę.
- My marzymy o tym, żeby oni nam powiedzieli chociaż cześć, a Ty to masz na co dzień. - Nie mówiła tego z wielkim przejęciem, ale mimo tego, dalej kurczowo się mnie trzymały.
Podeszłam pod furtkę moich sąsiadów, aby opieprzyć Harrego za to, że mnie źle nauczył. Pod domem nie stały żadne fanki.
- Jak powiedzą wam cześć, to odczepicie się ode mnie? - Na to pytanie pokiwały głowami, więc leniwie zadzwoniłam domofonem.
- Tak? - Już po chwili usłyszałam dobrze znany mi głos. Moje "koleżanki" przyłożyły dłonie do ust, aby zapobiec piszczeniu.
- Hej Liam, to ja, Rachel. Mógłbyś na chwilę wyjść?
- Jasne. - Usłyszałam w odpowiedzi, a dwie przyjaciółki zaczęły poprawiać włosy.

Już po chwili drzwi się otworzyły, a na zewnątrz wyszedł Payne. Szybko pokonał drogę pod furtkę, którą otworzył, a następnie mnie przytulił. Dziewczyny nie wytrzymały i zaczęły piszczeć.

- Zamknijcie się. - Warknęłam na nie, co zdziwiło Liama. - A Ty powiedz im "cześć". - Uśmiechnęłam się do przyjaciela, odsuwając się od niego.
- Cześć? - Bardziej zapytał niż powiedział, marszcząc przy tym czoło.
- Liam, Liam! O rany, nie wierzę! Możemy zdjęcie?! - Blondyna wrzeszczała, jak opętana.
- Pewnie. - Uśmiechnął się szeroko, co spodobało się dziewczyną. Ja natomiast dobrze wiedziałam, co to za uśmiech. Mówił on: "Błagam, nie zjedzcie mnie!"
- Miało być tylko "cześć". - Byłam już nieźle podirytowana, ale uznałam, że im szybciej będziemy mieli to za sobą, tym szybciej sobie pójdą. Wzięłam iPhona od brunetki i zrobiłam im zdjęcie. - Zadowolone? Mam nadzieję, że tak.
Nie czekając na ich odpowiedź, ani na Liama, poszłam do jego domu. Gdy już otwierałam drzwi, on mnie dogonił. Był taki jakby smutny i lekko zły.
- Co się dzieje Li? - Zatrzymałam się w progu i przyglądałam się przyjacielowi.
- Dlaczego się tak zachowałaś? - Odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
- Liam... - Szczerze mówiąc nie wiedziałam, co powiedzieć. - Wiem, że to są wasze fanki, ale ja już tak nie potrafię. Staram się być miła dla Twoich przyjaciół, ale nie potrafię się zmienić w jeden dzień. - Przytuliłam się do Liama - Przepraszam. - Wyszeptałam cicho.
- Masz rację. Nie mogę wymagać od Ciebie, abyś zmieniła się w grzeczną dziewczynkę, w tak krótkim czasie. - Pogłaskał mnie od tyłu po głowie, po czym lekko odsunął od siebie.

Już razem weszliśmy do domu, gdzie było słychać jakieś krzyki. Szybko zdjęliśmy buty i pobiegliśmy do salonu, aby dowiedzieć się, co jest ich przyczyną. Liam rzucił się na kanapę, jak gdyby nic nadzwyczajnego się nie działo, natomiast ja, stałam z szeroko otwartą buzią. Na środku salonu, na podłodze leżał Harry, Zayn trzymał go za ręce, Niall za nogi, a Louis siedział na nim okrakiem, trzymając w dłoni prostownicę do włosów.

- Liam! Ratunku! - Harry krzyczał, rzucając się po podłodze. Zrobiło mi się go strasznie żal, wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Poradź sobie sam. - Liam ani myślał ruszać się z miejsca, a zamiast tego, tylko się śmiał.
- To jak, gotowy? - Zapytał z wrednym uśmiechem Tomlinson.
- Nie! Rachel! Proszę! Pomóż mi! - Wykrzykiwał spanikowany, gdy prostownica zbliżała się już do jego włosów.
- Rachel? - Niall momentalnie zapomniał o koledze i wstał z podłogi, uwalniając w pewnej części kolegę, w celu przywitania mnie.
- O, hej Rachel. - Zayn zrobił to samo, na co Louis tylko westchnął i wstał.

Gdy Harry tylko miał możliwość ucieczki, próbował to zrobić. Jednak nie udało mu się to, gdyż tarasując mu drogę, poinformowałam go o tym, iż zaraz sobie poważnie porozmawiamy. Przywitałam się z chłopcami, po czym wszyscy usiedliśmy na kanapie. Po mojej lewej siedział Niall, a po prawej Tomlinson, któremu musiało się bardzo nudzić, gdyż dźgał mnie palcem po ramieniu. Zielonooki zaś, wpatrywał się we mnie przenikliwym wzrokiem, czekając na to, co mam mu do powiedzenia. Natomiast Liam z Zaynem wyrywali sobie paczkę cebulowych chipsów, która jak mniemam, zaraz się rozerwie.

- Ty! - Wskazałam palcem na szatyna z lokami. - Przez Ciebie muszę chodzić na dodatkową matematykę. A zgadnij czemu? - Założyłam ręce pod biustem, robiąc przy tym groźną minę.
- Zadanie było źle? - Zapytał z miną niewiniątka, na co w odpowiedzi pokiwałam głową. - Niemożliwe! - Oburzył się, co spowodowało, że wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - Pokaż mi ten zeszyt! - Chłopak poderwał się z miejsca, jak oparzony, a Niall tylko się śmiał z niego, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
- Eee... Tak właściwie, to ja muszę już iść. - Starałam się wymigać, aby nie denerwować jeszcze bardziej Harrego. Wiadomość, że Vanessa na nim zarabia, mogłaby go do końca rozwścieczyć.
- Nie idź jeszcze, chwila Cię nie zbawi, a my się pośmiejemy z Stylesa. - Liam nabijał się z kolegi, który za tę uwagę, sztrchnął go w ramię.
- Ale mam torbę pod drzwiami, a nie chce mi się po nią pójść. - Wymyśliłam kolejną, niezbyt wiarygodną wymówkę.

Niall nic nie mówiąc podniósł się z miejsca i pobiegł gdzieś, by za chwilę wrócić z moją torbą. Razem z Zaynem zaczęli w niej grzebać, wyjmując wszystko, co w niej było. W końcu wyjęli zielononiebieski zeszyt z napisem "Matematyka". Ucieszyli się, jak małe dzieci, które właśnie dostały balonika. Przygryzłam wargę, denerwując się tym, jak zachowa się mój, jakże genialny "nauczyciel". Malik zaczął przeglądać wszystkie strony, aż popatrzył po nas ze zdziwieniem i niewymówionym pytaniem. Harry nie wiedząc o co chodzi, wziął to, co przyjaciel dotychczas trzymał w ręce i zaczął przeglądać.

- Amm... Rachel? Gdzie jest to wszystko, co napisałem? - Zdezorientowany i skupiony, po raz kolejny przekartkował zeszyt.
- Yyy... Uznałam, że jak jest źle, to nie ma sensu, żeby marnowało mi miejsce w zeszycie. - Wyjąkałam, ale oni chyba mi nie uwierzyli, bo wszyscy popatrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę. - No dobra. Ale od razu mówię, że ja na to nie wyraziłam zgody i Vanessa zrobiła to na własną rękę. A więc... - starałam się jak najdłużej przeciągać wyjaśnienia. - Tak ogólnie mówiąc, to zjadłabym coś. - Zaczęłam się podnosić, na co Liam, jako jedyny zareagował śmiechem. Resztą wciąż wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem.
- Mów! - Louis popchnął mnie lekko, co skutkowało tym, że ponownie znalazłam się na kanapie.
- Ok.. Vanessa wyrwała te strony i sprzedała waszym fanką. - Wypowiedziałam z uśmiechem, po czym szybko zakryłam oczy.

Usłyszałam głośny śmiech, więc zdjęłam ręce z twarzy, by dowiedzieć się czy w grupce rozbawionych jest również zielonooki. Z całą resztą, śmiałam się z przezabawnej miny Harrego. Stał w bezruchu, z szeroko otwartą buzią. Było widać, jak jego policzki robią się coraz bardziej czerwone, a żyły na szyi stają się widoczniejsze. Brał głębokie wdechy i wydechy, które miały go rzekomo uspokoić. Blondynek i Tommo mieli już taką głupawkę, że leżeli na podłodze z nogami podwiniętymi pod brodę.

- Ja z nią nie wytrzymam! - Wkońcu wyrzucił coś z siebie, bezwładnie opadając przy tym na kanapę. - Za ile je sprzedała? Ciekawe, ile jestem dla niej wart? - Mówił kpiącym głosem.
- W sumie to nie wiem. - Wzruszyłam ramionami, dalej śmiejąc się z reakcji chłopaka. - Gdy tylko wzięła pieniądze, poszła do dyrektora. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, na co w odpowiedzi usłyszałam głośny ryk śmiechu Niallera.

Po jakiś dziesięciu minutach słuchania, jak to Harrego bardzo denerwuje moja przyjaciółka, postanowiłam zmienić temat na ten, o którym wczoraj Malik nie chciał zbytnio rozmawiać. Chciałam zobaczyć, jak teraz się zachowa.

- Chłopcy, mam do was pytanie. - Niepewnie rozejrzałam się po twarzach zgromadzonych, a Liam pokazał gestem ręki, abym kontynuowała. - Kim jest Perrie? Wczoraj ją poznałam, ale w sumie nic o niej nie wiem. - Wydusiłam z siebie, to co mnie intrygowało. Brunet podrapał się po głowie, po czym zaczął pokazywać jakieś niezrozumiałe dla mnie gesty do chłopców.
- To dziewczyna Zayna. - Odpowiedział, jak gdyby nigdy nic Niall, prawdopodobnie nie widząc, że Zayn chce to zachować w tajemnicy przede mną.
Popatrzyłam na chłopak, który jeszcze wczoraj mnie okłamywał. Siedział lekko zawstydzony, patrząc na swoje skarpetki. Reszta chłopców patrzyła na nas smutnym wzrokiem, gdyż musieli się zorientować, że coś się stało.
- Wydaje się miła. - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym wstałam. - Będę się już zbierać. - Zaczęłam pakować moją torbę, gdyż wszystkie książki, nadal były porozrzucane na stoliku.
- Ale to nie tak. - Zayn podszedł do mnie, lecz jego głos mnie nie przekonywał.
- Spokojnie. Nie gniewam się na Ciebie. - Zaśmiałam się nerwowo, unikając jego spojrzenia. - Powodzenia z dziewczyną, której jeszcze wczoraj nie miałeś. - Dodałam otwarcie, po czym szybko skierowałam się do drzwi, ubrałam buty i wyszłam.
Zastanawiałam się, czemu Zayn mi nie powiedział prawdy. Wydawało mi się, że mi ufa, tak samo jak ja jemu. Może tu nie chodzi o zaufanie, tylko o coś całkiem innego...

__________

A ten rozdział dedykujemy naszemu kochanemu Stylesowi, który wreszcie jest szczęśliwy, mając przy sobie dziewczynę. ♥




32 komentarze:

  1. Świetny;*
    Szkoda ze mnie Harry nie moze matmy uczyc.
    Zapraszam do mnie moje-opowiadanie-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne ^_^
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Harry się pomylił ! Czekam na następny wspaniały rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeny ... Jak ty super piszesz <3

    Z niecierpliwością czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahahahahahaha omg genialny xd
    A tak od początku to juz to pisałam ale bardzo się ciesze że trafiłam na ten blog xd tytuł wydał się być fajny i wgl i zaczęłam czytać :D miałam mega smila na twarzy jak to czytałam i ten rozdział gdy się pogodzili z Liamem był taki cudowny :D
    A ten rozdział jest wgl genialny <3 jest długii co kocham xd i bardzo fajnie się go czyta :D nie powiem bo dużo się wydarzyło xd nasz genialny nauczyciel Styles xd jestem ciekawa czemu brał się do pomocy skoro tego nie umiał xd taka tam logika Hazzusia <3
    Fajnie ze Rachel poprawiła kontakt z mamą i super była akcja Vanessy z tym pismem Harrego Stylesa *_*&
    kocham bohaterki i bohaterów i autorki tego opowiadania <3
    i akcja w salonie co chcieli Hazzie włosy wyprostować <33
    nie bede streszczać wszystkiego ale jest genialne :D
    czekam na następny <333
    Pozdrawiam i życzę weny :D
    @_Just_Smile_98

    [spam] http://still-remember-me-1d.blogspot.com/
    http://best-holiday-ever-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział <33
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo < 3
    Harry ty geniuszu ;D
    Rozdział świetny czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam cię do Liebster Award! ♥
    Pytania znajdziesz u mnie w zakładce NOMINACJE ^^
    http://makedreamscometrueaslongaspossible.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahhaha nie no Styles geniusz matematyczny ! XD Hahaha ale się uśmiałam. Kurna Rachel się powoli zmienia w miłą osóbkę ;( Szkoda.
    Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  11. a serio myslałam ze zrobisz z Hazzy geniusza :P
    czyżby Zayn zakochał sie w Rachel?
    czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    wegonnasticktogether1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj.. coś czuje, że Rachel będzie z Zaynem. *_* xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi tez sie coś wydaje ze bedzię z Zaynem :P ale pozyjemy zobaczymy :D
    Hazza i matematyka haha
    super czekam na nn
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski *__*
    Hahahah chciałabym zobaczyć mine Hazzy :D
    Czemu Zayn okłamał Rachel ? :((
    Mam nadzieje że szybko dodasz następny rozdział i wszystko się w nim wyjaśni :D
    Pozdrawiam ;*
    - Jula ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominowałam cię do Liebster Award. WIęcej informacji tutaj: http://onebandonedirection.blogspot.com/2013/01/liebster-award-part-iii.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Gratuluje, zostałaś nominowana do Liebster Award xd
    informacje: http://nie-spelnione-obietnice.blogspot.com/ . Pozdrawiam . Banaan . ; * . ; D.

    OdpowiedzUsuń
  17. fajnie że polubiła Perrie i Eleanor. szkoda mi tylko Danielle bo też ją bardzo lubie xD
    a rozdział super. z każdym nowym jest coraz fajniej i ciekawiej :)

    zapraszam do siebie : kala2397@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaaaaaak fajnie, że taki długi :D
    na początku się przeraziłam lekko i myślałam, że go nie przeczytam a tu niespodzianka tak mnie pochłonął, że nawet nie zauważyłam kiedy go przeczytałam:D
    Genialny.
    Harry i matma genialne. Vanessa i ,, allegro " też genialne :D
    wgl wszystko jest genialne
    xoxoxo:))

    OdpowiedzUsuń
  19. Z jednej strony to fajnie, że Rachel pogodziła się z Liamem, ale z drugiej to trochę szkoda, bo teraz boję się, że będą razem. A ja bym tak chciała Zachel! *.* Poza tym, trochę lipa z tą sytuacją, jaka powstała między Zayn'em a Rachel, mógł jej powiedzieć prawdę od razu. Ciekawa jestem, jak on jej to swoje zachowanie wytłumaczy :) Hahaha, a profesor Hazza też był dobry! :D Ogólnie rzecz biorąc, bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie i z każdym nowym rozdziałem nie mogę doczekać się kolejnego! Życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SPAM

      Zapraszam też do mnie; dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że jak na początek to nie jest najgorzej ;)
      http://everyone-has-their-ups-and-downs.blogspot.com/

      Usuń
  20. Znalazłam to opowiadanie sama nie wiem jak. Zaczęłam czytać. Postanowiłam, że skomentuję, jak już przeczytam całość. A wiec: UWAGA, rozpiszę się :D To mój pierwszy komentarz na tym blogu. Stwierdzam, że to coś, co czytałam przez ostatnio dwa dni jest GENIALNE, CUDOWNE, ŚWIETNE, SUPER, JEDNO Z NAJLEPSZYCH! Po przeczytaniu prologu, wiedziałam już, że będę to czytać do samego końca. A wiecie czemu> Bo jest tu Liam. Tak mało opowiadań jest z nim. Mam głęboką nadzieję, że będą razem. Kurde, tak się cieszę, że wybrałyście Liama. Wystarczy zobaczyć mój profil na twitterze i widać, że to mój ulubieniec xD Nie zapominam o Maliku, bo on też pełni dużą rolę. Podobają mi się relację Zayn'a i Rachel, takie przyjacielskie. Jak już wspomniałam, mam nadzieję, że główna bohaterka będzie z Paynem, a z Malikiem pozostaną po prostu najlepszymi przyjaciółmi. Piszcie dalej i więcej. Czekam na kolejne rozdziały.
    @I_am_Kinga <33
    hahahah, serio jest cudne :D Będziecie mnie informować na tt? :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ahahaha swietne!
    Boze to najlepszy rozdzial!!! Kocham go! Uczciwoe sie przyznam ze czytalam dwa razy.
    Czekam na nastepny ktory bedzie rownie dobry albo i nawet lepszy!
    Iwona :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Zajebiste opowiadanie, wogole nie ma nudnych momentow ciagle cos sie dzieje ;) fajniego bylo jakby Liam byl z Rachel xd Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu I tak wgl to wszystko jest epickie xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Dodasz dzisiaj ? :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Fantastyczny blog! Co prawda dopiero zaczęłam czytać, ale szybko nadrabiam zaległości :)) Każdy ma swój własny styl pisania, a Twój bardzo mi się podoba. Przyjemnie się czyta i wyobraża sobie daną sytuację. Życzę Ci dalszej weny w tworzeniu równie wspaniałych wątków, a przy okazji zapraszam do siebie: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam tego bloga !
    Rachel powinna być z Zaynem, Liam ją kocha, ale to między nią a Malikiem jest to COŚ :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jezuuuuu ja chcę żeby Harry i Van byli razem ♥☻♥☺♥

    OdpowiedzUsuń