czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 15



Przeczytaj notkę pod rozdziałem.

Upłynęło już dwadzieścia jeden dni odkąd opuściliśmy naszą ukochaną Anglię. Musieliśmy przedłużyć pobyt w Stanach o kolejne czternaście dni, gdyż nakręcamy niektóre sceny do filmu. Tęsknię za dziewczynami, a szczególnie za Rachel, z którą ostatnio rozmawiałem pięć dni temu. W tym tygodniu jesteśmy strasznie zabiegani i wstajemy wcześnie rano, a wracamy do hotelu dopiero po 21, gdy przyjaciółka na pewno smacznie śpi. W końcu jest spora różnica w czasie między dzielącymi nas kontynentami.
Było mi przykro, gdy Rachel nie zgodziła się wylecieć z nami, ale nie mogłem być egoistą i zabrać ją innym, bliskim jej osobom. Jednakże jestem pewny, iż następnym razem wybierze się z nami, a Vanessa nie odmówi sobie spędzenia czasu z Andym, z którym zbliżyła się ostatnimi czasy. Cieszę się, że przyjaciele mają się ku sobie - tak, zaprzyjaźniłem się  z Van i wiem, że mogę jej ufać - chociaż dalej nie wiem, co jest między nią a Harrym. W sumie, chyba nikt jeszcze ich nie rozpracował. Zobaczymy, co przyniesie czas.
Wczorajszy dzień mogę spokojnie uznać za najlepszy, w ciągu niespełna miesiąca pobytu w USA. Po raz pierwszy wystąpiliśmy z piosenką Kiss You. Towarzyszyła przy tym niesamowita zabawa. Uśmiech sam wkrada się na twarz, gdy przypomnę sobie, jak szalał Harry. Dawno nie widziałem go tak pełnego energii. Przypomnieliśmy sobie, jak to jest występować na scenie, przed tak niesamowitą publiką, jaką niewątpliwie są Directioners. Już nie mogę się doczekać trasy Take Me Home, by móc znów robić to, co tak bardzo kochamy.

Stylistka skończyła właśnie mnie przygotowywać do wywiadu, więc korzystając z chwili wolnego czasu, sięgnąłem po telefon. Wybrałem ostatnie połączenie i przyłożyłem urządzenie do ucha. Słysząc kolejne sygnały, przestępowałem z nogi na nogę, przez co Niall skupił wzrok na mnie, unosząc jedną brew ku górze. Odwróciłem się do niego plecami i w końcu usłyszałem utęskniony głos.

- Payno! - Uradowała się przyjaciółka. - Opowiadaj, co tam u ciebie.
- Ciebie także miło słyszeć - zaśmiałem się krótko. - Zaraz mamy wywiad, ale znalazłem chwilę czasu, by zadzwonić. - Już miałem coś dodać, lecz usłyszałem męski głos zwracający się do Rachel po imieniu.
- Stęskniłeś się Batmanie?
 Mimo tego, że jej nie widziałem, dałbym sobie rękę uciąć, że właśnie cała promienieje i to wcale nie z mojego powodu.
- Fanki cię jeszcze nie poturbowały?
- Emm jest dobrze. - Przyłapałem się na tym, że zniżyłem głos i nie cieszyłem się, jak przed rozmową. - Jesteś teraz z kimś? - Musiałem zadać to pytanie, gdyż ręce zaczęły mi się pocić z nerwów. - Nie chciałbym przeszkadzać. - Dodałem szybko.
Ktoś położył mi rękę na ramieniu i nie musiałem się nawet obracać, by wiedzieć, kto to był. Intensywne perfumy, których używała tylko jedna osoba z naszego otocznia, owładnęły moje nozdrza.
- Właśnie jestem z Finnem, moim nowym chłopakiem. - Radosne słowa dziewczyny odbijały się echem w mej głowie.



Rachel zaczęła tłumaczyć, że miała mi o tym powiedzieć wczoraj, gdy oficjalnie zostali parą, lecz miałem wyłączony telefon. Więcej już nie słyszałem. Ciągle słyszałem te słowa - moim nowym chłopakiem. Serce odbijało mi się od klatki piersiowej z takim tempem, jak gdybym przebiegł maraton. Serce, które należało tylko do niej, straciło to, co było dla niego najważniejsze i opłakiwało stratę, raniąc mnie wewnętrznie. Wolną ręką złapałem się za głowę, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem.
Pożegnałem się z dziewczyną używając wymówki, że wywiad się właśnie zaczyna i drżącą ręką wyłączyłem komórkę.

- Co jest Liam? - Louis odwrócił mnie w swoją stronę.

Gdy zobaczył w jakim jestem stanie, nic nie powiedział, tylko przytulił mnie. Zaraz po nim dołączył Niall, który pewnie ciągle mi się przyglądał podczas rozmowy z Rachel. Następnie dołączyli Harry i Zayn, którzy także nie pytali, czemu jestem smutny. Właśnie dlatego jesteśmy piątką najlepszych przyjaciół. Niepotrzebne nam są słowa, bez tego wiemy, co dolega każdemu z osobna. Czy jest to radość, czy zmartwienie. Zawsze jesteśmy razem i nigdy się to nie zmieni.

- Będzie dobrze, stary. - Usłyszeliśmy ściszony głos Nialla.

Te jakże proste słowa sprawiły, że nasze usta wykrzywiły się w delikatnych uśmiechach. Oderwaliśmy się od siebie i wspólnie udaliśmy się na wywiad. Musiałem wdziać maskę radości i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.


Jest już wieczór i właśnie dotarliśmy z Louis'em do naszego pokoju hotelowego, który dzieliliśmy z Andym. Mieszkamy razem, a Zayn Niall i Harry, drzwi obok. Natomiast Perrie i Eleanor zajmowały pokój po drugiej stronie korytarzu.
Jeśli chodzi o wywiad, to początkowo zapowiadał się normalnie, jak każdy inny. Jednak w pewnym momencie prezenterka spytała Lou i Zayna o ich dziewczyny. Wtedy, pomimo tego, że starałem się nie okazywać uczuć, przestałem się uśmiechać i spuściłem głowę, by nikt nie zobaczył, co się ze mną dzieje. Tylko Niall, który siedział przy mnie, niezauważalnie poklepał mnie po kolanie.

Zjedliśmy szybką kolację i już miałem iść pod prysznic, który poprzedzał sen, lecz Louis miał inne plany. Uznał, że to nasz przedostatni dzień pobytu w USA i nie możemy tego zmarnować. Postanowiliśmy wybrać się całą trójką do salonu tatuażu, a później zaprosić wszystkich do apartamentu i zrobić własną imprezę. Imprezę, na którą w ogóle nie miałem ochoty...


*Rachel*

Myślami ciągle krążę wokół wczorajszej rozmowy z Liamem. Nie daje mi spokoju to, że nie pozwolił mi wytłumaczyć wszystkiego. Rozumiem, że mógł być w szoku, w końcu jeszcze zanim wylecieli, nie zamierzałam się z nikim spotykać. Zastanawia mnie tylko, czemu nic nie powiedział. Pewnie myślał, że spławi mnie wymówką o wywiadzie. Może chłopcy kupiliby to, jednak mnie to nie przekonało. Znam go aż za dobrze i wiem, że coś było nie tak, jak być powinno. Nie powinnam się dziwić, że tak zareagował. Muszę przyznać, że nie zachowałam się fair wobec przyjaciela, nie mówiąc mu wcześniej o Finn'ie. Prawda jest taka, że bałam się zapeszać. Nie byłam pewna, co wyjdzie z naszych codziennych spotkań, aż do wczoraj, gdy przystojniak Harries pocałował mnie i zostaliśmy parą.

Finna poznałam następnego dnia po spotkaniu Jacka w galerii, prawie trzy tygodnie temu. Spędzałyśmy ten dzień z Van, jak każdą sobotę. Byłyśmy akurat u niej w domu i przeglądałyśmy portale plotkarskie, w których aż huczało od "romansu" Harryego z Taylor Swift. Miałyśmy niezły ubaw, gdy zobaczyłyśmy zdjęcia Stylesa opuszczającego z rana hotel piosenkarki. Vanessa wyśmiewała się z niego, a szczególności z tego, że jest strasznie niewyżyty i nawet miesiąca nie potrafi wytrzymać bez zaspokajania potrzeb seksualnych. Nie wiem ile było w tym czystej zabawy, ile prawdziwości ich związku, ale dopóki Harry sam tego nie potwierdzi, nie zamierzałam się tym zamartwiać. Jeśli byli szczęśliwi, to pozostało nam tylko wspierać go w tym związku, a jeśli to tylko sex, to ich sprawa, są dorośli.
W pewnym momencie, w karcie, w której był włączony Facebook przyjaciółki, pojawiło się powiadomienie. Dziewczyna leniwie przełączyła na stronę i dostrzegłyśmy zaproszenie na imprezę organizowaną, tego samego dnia przez Jacka. Zaproszone były wszystkie osoby z klasy i parę innych, oprócz mnie. Można powiedzieć, że nie istniałam, gdyż jako jedna z nielicznych osób w moim wieku, nie posiadałam konta na takich portalach jak Facebook, czy Twitter.

Nie miałyśmy żadnych planów, więc wybrałyśmy się na domówkę. Tam właśnie poznałam bliźniaka Jacka - Finna Harriesa. Chłopak wpadł na mnie, rozlewając drinka na nową koszulę. Byłam wściekła na osobę, która zniszczyła mój strój. Jednak, gdy spojrzałam w te hipnotyzujące, zielone oczy, które przenikały mnie na wskroś, zatonęłam w nich. Był bardzo podobny do organizatora imprezy. Szatyn, zielone oczy, przepiękny uśmiech, lecz było w nim coś, co sprawiało, że był jedyny w swoim rodzaju. Zdecydowanie nie można powiedzieć, że był tylko przystojny. Zdecydowanie nie wyglądał na "bad boya", a wręcz przeciwnie.
Chłopak przeprosił mnie, przywracają przy tym do żywych. Przedstawił się jako brat Jack'a i zaproponował pożyczenie czegoś ze swojej szafy.

Przez następne trzy tygodnie nieustannie pisaliśmy ze sobą i wychodziliśmy w różne miejsca. Oczywiście tęskniłam za bandą świrów, którzy mieszkali dom obok, ale dzięki Finnowi wszystko było prostsze. Dodatkowo zyskałam kolegę z klasy, gdyż z drugim Harriesem i Van wspólnie spędzaliśmy czas, a to u chłopców, a to w kręgielni. Co do tej dwójki, to nic między nimi nie było. Jak to Allen uznała, Jack to słodki chłopak, który nie jest w jej stylu i niech się cieszy, że w ogóle może przebywać w jej towarzystwie. Słysząc to, automatycznie wywróciłam oczyma.
Całe szczęście chłopcy jutro wracają ze Stanów i będę mogła porozmawiać z Liamem, jak i również z Zayn'em. Byłam zła na Malika i to bardzo, ale stęskniłam się za naszymi rozmowami w oknach. W końcu dotarło do mnie, że chłopak nie miał na celu okłamywać mnie, co do jego związku. Był postawiony pod mur, gdyż miał za zadanie milczeć w tej sprawie, tak samo, jak reszta zespołu.

Przewróciłam się na brzuch i z telefonem trzymanym w dłoni, wysłałam wiadomość do swojego chłopaka. Poczekałam parę sekund i dostałam odpowiedź, na którą automatycznie się uśmiechnęłam, a serce zabiło szybciej. Zrobiłam sobie zdjęcie, które odesłałam mu w formie linku. Po chwili poczułam wibracje, które oznajmiły nadejście wiadomości. Odczytałam: Tak wiem kochanie... Też za Tobą tęsknię. Następnie doszedł link, który szybko załadowałam w przeglądarce, w telefonie. Na wyświetlaczu pojawił się gif z Finnem układającym dłonie w serce. Ten widok sprawił, że zapragnęłam się z nim zobaczyć, więc umówiliśmy się w parku za godzinę.
Pomimo tego, że dochodziła 21, rodzice zgodzili się na spotkanie z chłopakiem. Oboje polubili go i wierzyli, że przy nim nic złego mi nie grozi. Ubrałam ciemnozieloną kurtkę, sięgającą połowy ud, brązowe kozaki i tego samego koloru czapkę oraz rękawiczki. Do torby, którą przepasałam przez ramię schowałam telefon oraz najpotrzebniejsze rzeczy. Było już ciemno, ale pomimo tego, uznałam, że się przespaceruję.
Wolnym krokiem ruszyłam w stałe miejsce spotkań z brunetem, po drodze obserwując przepięknie ozdobione białym puchem gałęzie drzew. Lampy oświetlające dzielnice, sprawiały, że śnieg, który niespodziewanie spadł dwa dni temu, lśnił w ich blasku. Czułam się wspaniale. W końcu potrafiłam się cieszyć z tak mało istotnych rzeczy i nie przejmować się przeszłością. Odzyskałam przyjaciela, przy okazji zyskałam dwójkę innych, mam wspaniałego chłopaka i paczkę zwariowanych znajomych. Czego można chcieć więcej? Życie wprost idealne. Może w końcu Bóg się nade mną ulitował i stwierdził, że wystarczająco dużo już wycierpiałam. Być może postanowił wdrążyć trochę światła w ciemność spowodowaną bólem.
Przystanęłam przy marmurowej fontannie, gdzie ostatnio widziałam się z Finnem. O tej porze mało osób znajdowało się w parku, więc większość dziewczyn na moim miejscu pewnie nie odważyłoby się czekać samotnie. Jednak nie byłam, jak wszystkie dziewczyny i wierzyłam, że szczęście mnie nie opuści. Minęło mnie kilka radosnych par, ale nie zabrakło również podejrzanych mężczyzn, maskujących się czarnym strojem.
Wyjęłam komórkę z torby i sprawdziłam godzinę. Według zegarka do spotkania zostało jeszcze trzydzieści sześć minut, więc schowałam urządzenie i wbiłam wzrok w niebo. Białe kropki migotały w kosmosie, sprawiając, że atmosfera stała się romantyczna.

<Loved You First>

Starałam się odszukać Mały Wóz, gdy ktoś zakrył mi oczy dłońmi. Zdziwiłam się, że Finn zjawił się tak szybko, gdyż zazwyczaj się spóźniał, ale ciężko było go przewidzieć. Uśmiechałam się tak szeroko, że jeszcze kilka milimetrów i końce sięgałyby uszu. Odwróciłam się przodem do chłopaka i nie spoglądając na jego twarz, bez problemu odnalazłam jego usta, wpijając się w nie. Gdy moje warki dotknęły jego, poczułam, jak fala gorąca zalewa mnie od środka. Finn był jakby zszokowany i początkowo nie odwzajemnił pocałunku, więc delikatnie musnęłam jego dolną wargę. Tym razem poczułam, jak chłopak rozchyla usta i całuje z wielką pasją. Tak, jakby miałby być to ostatni raz w jego życiu.
Przyjemny dreszcz przeszedł po plecach, a w podbrzuszu poczułam to samo uczucie, co parę lat temu. Nagle przez umysł przeleciał mi krótki filmik, przedstawiający dwójkę przyjaciół, imprezę i dużą ilość butelek z alkoholem. Te wspaniałe usta, dotyk, który sprawiał, że przestawałam myśleć o całym świecie. Teraz były to te same, delikatne wargi, które pieściły moje z czułością i czymś jeszcze, czego nie potrafiłam odgadnąć. Byłam jak w transie. Jego pocałunki odbierały mi zdrowy rozsądek, więc dalej wciągałam się w tę chwilę przyjemności.
Tym razem nowe obrazy zagościły w mej podświadomości. Finn, który był moim chłopakiem i zdecydowanie nie był mi obojętny, nasi wspólni przyjaciele, NASZA przyjaźń... Nie mogłam tego wszystkiego tak po prostu zniszczyć. Nawet jeśli w tym momencie czułam się wspaniale, a ciepło, które biło od zadowolonego serca, ogrzało całe ciało.
Coraz bardziej angażowaliśmy się w pocałunki, więc zebrałam się w sobie i oprzytomniałam. Oderwałam się od chłopaka i spojrzałam na niego zakrywając usta dłońmi. Nie wiem czemu, ale mimo wszystko, do samego końca miałam nadzieję, że jestem z Finnem w tym momencie i to tylko mój umysł płata mi figle.

- Co ty tu robisz? - Wyszeptałam, wbijając wzrok w ziemię.
Dopiero teraz poczułam słoną ciecz spływającą po mych policzkach.


__________

Heeeeeej! I jak wrażenia? :D Nie jestem zadowolona... W głowie miałam super wizję tego rozdziału, ale jak zabrałam się za pisanie, to... wyszło jak wyszło ;/ Zaskoczyło Was zaskoczenie, czy może spodziewałyście się, że tak obrócą się sprawy? Nie będę się rozpisywać, bo wiecie, że dziękujemy za wszystkie komentarze itd. :D Ale mam jedno, bardzo ważne pytanie... Co sądzicie o tym, aby założyć zakładkę: Zwiastuny rozdziałów ? Zakładka zaczęłaby działać od przyszłego rozdziału. Tzn. zwiastuny każdego następnego rozdziału pojawiałyby się na 2 dni po dodaniu rozdziału. Np. następny rozdział będzie 16, więc 2 dni po nim, będzie zwiastun rozdziału 17, itd. Co Wy na to? :) Jeśli nie wyrazicie zdania, będzie to równoznaczne z tym, że nie chcecie, aby były "zwiastuny".

Czytasz = komentujesz 
:)

sobota, 2 lutego 2013

Jedno-part

Stałam wraz z innymi, całkiem obcymi dziewczynami, trzęsąc się cała. Nigdy w życiu nie byłam zdenerwowana tak, jak teraz. Mój oddech na pewno nie był spokojny, a serce biło tak szybko, jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Spoglądnęłam na blondynkę stojącą obok mnie. Wyglądała tak samo. Osoba niewidoma, zorientowałaby się, że właśnie w naszym życiu, ma nastąpić teraz coś strasznie ważnego. W końcu nie każdego dnia ma się zobaczyć osoby, o których śni się przynajmniej raz na tydzień, o których opowiada się wszystkim ludziom, łącznie ze starszą panią z autobusu.
Pamiętam to jakby, to było wczoraj. Jechałam do babci, aby złożyć jej życzenia z okazji jej święta. 21 stycznia - dzień babci, ale dla Directioners, tego dnia było coś znacznie ważniejszego. Dążyłyśmy do tego, by spełnić swoje marzenia. Polska – kraj, w którym panuje rasizm, gdzie bogactwo ludzi z Manhattanu nie sięga, gdzie nikt nie chce przyjeżdżać. Wydaje się niemożliwe, a jednak. Po prostu trzeba robić wszystko, na co nas stać. Inni być może, by powiedzieli "I tak nam się nie uda, po co będę marnować czas?". Tym razem wszystkie powiedziałyśmy "Nadszedł czas, aby nasze marzenia się spełniły".
Jechałam autobusem. Powinnam skupić się na tym, aby wysiąść na właściwym przystanku, ale ja wolałam wystukiwać na moim telefonie bezsensowne zdania zakończone ciągle tym samym " #PolandNeedsTMHTour". Całkiem obca kobieta zapytała mnie o to, co robię. Opowiedziałam jej wszystko poczynając od "Wszystko zaczęło się w 2010, gdy pięciu nastoletnich chłopców, postanowiło spełnić swoje marzenia..." , a kończąc na "Teraz my próbujemy spełnić swoje marzenia.". Kobieta wysłuchała mnie nie przerywając ani słowem, ze szczerym uśmiechem na twarzy. Już wtedy miałam jakieś przeczucie, że chłopcy naprawdę zauważają nasze tweety i prędzej czy później przyjadą, aby zaśpiewać.
Okazało się, że szybciej, bo zaledwie po czterech miesiącach. Tak... Znajdowaliśmy się w Warszawie. Mieliśmy właśnie 27 maja 2012 roku, godzinę 17:49, co oznaczało, że za zaledwie 11 minut, zobaczę obiekty moich półtorarocznych westchnień, moich pięciu mężów, po prostu One Direction. Zdecydowanie ja i dziewczyny obok mnie miałyśmy największy powód aby się stresować. Miałyśmy najlepsze miejsca, bo w strefie Diamond Circle. Nie chodziło tylko o to, że jako jednym z nielicznych uda nam się dotknąć chłopców i widzieć ich bardzo dokładnie, ale także o naszą rolę w koncercie. Miałam nadzieję, że wszystko uda się tak, jak było zaplanowane. Naszym głównym celem było udowodnienie chłopcom, że przyjazd do Polski był dobrą decyzją.
Gdy zobaczyłam, jak na wielkim obrazie zaczyna się odliczanie, serce na chwilę mi stanęło. Do jednej ręki przeniosłam kartkę, która z jednej strony była biała jak śnieg, a z drugiej czarna. Pustą już dłonią zasłoniłam usta, aby nie pisnąć.
- Witajcie Polsko! - Usłyszałam zachrypnięty głos Harrego Stylesa, a już po chwili całą piątką znajdowali się na scenie. Przywitałyśmy ich skokami, brawami, szczerymi uśmiechami, ale nie piskami. Naprawdę ciężko było to opanować, ale nie chciałyśmy, aby chłopcy zapamiętali Polskę, jako jeden z krajów, przez który pogorszył im się słuch.
Już po sekundzie usłyszałyśmy charakterystyczny dźwięk melodii z "Live while we're young" i głos Liama. Był ewidentnie zaskoczony tym, że fanki skaczą, uśmiechają się, ale nie piszczą ani nie śpiewają razem. Było to jednak pozytywne zaskoczenie. Sama nie wiedziałam jakim cudem jeszcze ich widzę, a nie znajduję się w silnych rękach ochroniarzy, niosących mnie do karetki.
Zayn zaczynając śpiewać wszedł na podest i przechodząc, podawał wszystkim fanką rękę. Gdy swoją rozgrzaną, lekko spoconą dłonią dotknął mojej - zimnej jak lód - do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Marzyłam o tym dotyku 1,5 roku. Każdego ranka budziłam się z myślą, że może kiedyś uda mi się zobaczyć ich na żywo. A teraz tak po prostu stałam dalej z wyciągniętą ręką w szoku, przez to, co się właśnie zdarzyło.
Podczas tego, jednego utworu, dostrzegłam to, czego obawiałam się najbardziej. Louis i Harry... Gdzie jest dawny Larry? Gdzie są najlepsi przyjaciele? Nigdy nie sądziłabym, że ich własne fanki mogą zniszczyć coś, co jest idealne. Idealną przyjaźń.
Gdy tylko Louis i Harry stali obok siebie, patrzyli smutnym wzrokiem i odsuwali się udając, że wszystko jest, w jak najlepszym porządku.
Do ostatniego "And live while we're young" dołączyłyśmy się również my. Widać, że dwu miesięcznie ustalenia, które momenty śpiewamy wraz z chłopcami, nie poszło na marne.
- Polskie Directioners! - Krzyknął uśmiechnięty od ucha do ucha Niall, wchodząc już po raz drugi na podest. - Cieszycie się tak jak my, że wreszcie możemy się poznać?!
- Tak! - Wykrzyknęłyśmy głośno i entuzjastycznie, jednak bez zbędnych pisków, po czym zaczęłyśmy bić brawa.
- To teraz Kiss You! - Dodał Liam.
I zaczęło się ponowne śpiewanie. W różnych momentach, dołączałyśmy się śpiewając idealnie równo, co robiło naprawdę wielkie wrażenie na chłopcach, którzy co chwilę wchodzili na podest i podawali fanom ręce, robili sobie z nimi zdjęcia, a także brali telefony i nagrywali wszystko ze sceny. Jedna, pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nie mogłam się nadziwić, jakie mam szczęście. Niall, który przechodził obok, kciukiem przetarł mi łzę z policzka, uśmiechając się z troską.
Gdy nadeszła kolej na Little Things, każdej z nas popłynęły łzy po policzkach. Gdy chłopcy śpiewali, kucając obok osób, które miały tak dobre miejsca jak ja i patrzyli w oczy, miało się uczucie... Czułam się wreszcie osobą wartościową, kochaną, osobą, na której komuś zależy. Chociaż przez chwilę, mogłam się tak poczuć, co było naprawdę wspaniałe. Chłopcy cały czas, ewidentnie szczęśliwi, szeptali coś miedzy sobą.. Wszyscy oprócz Louisa i Harrego. Strasznie mnie to bolało. Nie potrafiłam na to patrzeć.
- Loui... - wypowiedziałam ze łzami w oczami, gdy pochylał się nad nami, a wzrok chłopaka skierował się na mnie, gdyż w tym czasie żadne inne fanki nie wydawały z siebie głosów. - Gdzie Larry zniknął? Nie chcę, żeby przez inne Directioners, przyjaźń idealna się skończyła. My wiemy, że jesteście jak bracia, więc nie rańcie nas zachowując się tak. - Mówiąc to, moje oczy robiły się coraz bardziej mokre. Dziewczyny obok mnie, pokiwały głowami, a Louis po prostu nachylił się i mnie przytulił, wyszeptując ciche "Dziękuję, za te słowa", chcąc, żebym tylko ja je usłyszała, ale przez nagłośnienie, jego słowa rozniosły się po całej sali. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy jego dłonie spoczywały na moich plecach, a jego oddech czułam na swoim uchu. Gdy chłopak podniósł się, podbiegł na scenę, stanął obok Stylesa i jedną ręką go objął. Widać było, że Harry jest zdziwiony, ale szczęśliwy. Dziewczyna obok mnie odwróciła się i przytuliła mnie. Przytulałyśmy się płacząc, mimo iż wcale się nie znałyśmy. Robiłyśmy to, aż nie usłyszałyśmy ostatnich dźwięków piosenki.
- Wow! - Zayn uśmiechnął się do nas. - Jesteście wspaniałe! Naprawdę!
- Zgadzam się z Zaynem! - Dodał Louis, spoglądając w moim kierunku.
- Poczekacie na nas?! Musicie poczekać! Dajcie nam minutkę! - Wykrzyczał Harry, po czym całą piątką wybiegli.
Przetarłam całą twarz, po czym spoglądnęłam na wielki ekran, na którym był pokazany zabawny filmik. Cały około dwuminutowy filmik śmiałam się, zastanawiając się, co zdarzyło się w ciągu ostatnich, jakiś 15 minutach. Jak na razie, było to najlepsze piętnaście minut w moim życiu. Nigdy, ale to nigdy, nie będę żałować, że musiałam zapożyczyć się u rodziców na 1000 zł, aby być teraz tutaj, w tym miejscu.
Gdy chłopcy wybiegli przebrani, zaskoczyli nas, gdyż byli ubrani tak, jak na każdym koncercie z Up all night tour. Niall - czerwona koszulka polo, beżowe spodnie, Harry - granatowa marynarka, biała koszulka, czarne spodnie, Louis - biała koszulka w ciemno granatowe paski, czerwone spodnie, Liam - koszula w czerwono-granatową kratkę, kremowe spodnie i Zayn - biała koszulka, bejsbolówka i beżowe spodnie.
Najbardziej jednak zaskoczyło nas to, że nie zaczęli śpiewać, jak na każdym koncercie TMH "C'mon C'mon", tylko WMYB.
Od razu przypomniały mi się dawne czasy... Pięciu z pozoru normalnych chłopaków, kiedyś żyjących tak samo jak my, z rodzinami, w małych miejscowościach. A także... mających marzenia. Marzenia, aby osiągnąć coś, aby ktoś powiedział im po prostu "Umiesz śpiewać". Chłopcy mający nadzieję, że kiedyś będą mogli powiedzieć "Jesteście niesamowitymi fanami". Oni spełnili swoje marzenia.
Patrzyłam na Larrego, jak się uśmiechają i coś szeptają, ponieważ w tym momencie śpiewał tylko Zayn. Po chwili Louis pokazał mnie Harremu, a on odrywając się od przyjaciela wszedł na podest. Podając fanom rękę, doszedł w końcu do mnie i bezdźwięcznie powiedział "dziękuję", i po podaniu mi ręki odszedł.
Po "What makes you beautiful" odsłuchałyśmy jeszcze "One Thing", "Change My Mind", "Rock me", a także "Heart Attack". Teraz miało nastąpić to, czego najbardziej się obawiałam. Bałam się, że coś nie wyjdzie, bo tego nie miałyśmy jak przećwiczyć. Musiałyśmy użyć naszych kartek. Każda z nas miała kartkę która, albo z jednej strony była biała, z drugiej czarna, albo z obydwóch czarna lub z obydwóch biała. Chłopcy mieli teraz odczytywać tweety. Miałam nadzieję, że wszystko wypaliło i każda z nas pisała ciągle takiego samego tweeta.
- "Czy możemy coś zrobić?" - Przeczytał Niall i wtedy już widziałam, że część nam się udała.
Chłopcy, nie wiedząc o co chodzi, popatrzyli się na nas, po czym lekko pokiwali głowami. Byłam w pierwszym rzędzie, centralnie na środku i to ja miałam wszystko zacząć.
- Raz! Dwa! Trzy! - Krzyczałam jak najgłośniej, aby, jak najwięcej osób mnie usłyszało.
Gdy wypowiedziałam ostatnią sylabę, podniosłam kartę do góry - białą stroną. Osoby obok mnie podniosły w tym samym momencie co ja, a osoby za nami, zaraz za mną. Chłopcy podeszli bliżej zszokowani, po czym zasłonili rękoma usta, niedowierzając, co się dzieje. Zrozumiałam, że musiało się udać i tak, jak planowałyśmy, wyszedł napis po angielsku "THANK YOU". Chłopcy zaczęli wyciągać telefony, aby prawdopodobnie porobić zdjęcia, a ja w tym momencie musiałam zacząć kolejną część. Zaczęłam śpiewać jak najgłośniej i, jak najlepiej umiałam.
- I thought I saw a girl brought to life... - momentalnie całe sektory Diamond Circle i Golden Circle dołączyły. W oczach chłopców widziałam łzy, które po chwili im wypłynęły z lśniących oczu i swobodnie spływały po policzkach. Chłopcy wszystko nagrywali na swoich telefonach.
- There's nothing left I usted to cry... - zaczęły śpiewać fanki, które znajdowały się na płycie A.
Gdy tylko patrzyłam, jak moi idole płaczą, sama zaczęłam to robić. Dzięki temu, chciałyśmy im pokazać, ile dla nas znaczą, ile ta piosenka dla nas znaczy.
- I'm all out of faith, This is how I feel... - gdy ludzie z górnych trybun zaczęli to śpiewać, tak jak było w planie, przewróciłyśmy kartki drugą stroną, tak że teraz miał powstać napis "WE LOVE YOU". Gdy chłopcy to zobaczyli, znowu zasłonili usta trzęsącymi się dłońmi, po czym wszyscy przytulili się. Gdy po kilku sekundach się odsunęli, można było zobaczyć, ich mokre od płaczu policzki.
- I'm already torn... - nasze kilkanaście osób z Diamond Circle zrobiło chórek tak, jak robił to Zayn, a on pokiwał głową, jakby myślał, że wszystko co się dzieje to sen.
- There's nothing left I usted to cry... - zaczęły śpiewać dziewczyny z dwóch pozostałych sektorów.
- I'm all out of faith... - postanowiłyśmy zakończyć wszystkie razem i teraz na całej hali, było słychać nasz głos.
W końcu zakończyłyśmy, a ja spuściłam kartkę, drugą ręką w tym czasie ocierając mokre lica. Wszystko wyszło idealnie. Tak, jak miało być. Teraz czekałyśmy na reakcję chłopców. Stali w ciszy jakąś minutę, podczas, gdy na hali panowała idealna cisza.
- To było... wow. - Podsumował cicho Niall.
- Naprawdę... Nie wiem co powiedzieć. - Stwierdził Liam.
- Ja wiem. - Zaczął Louis, z gigantycznym uśmiechem na twarzy, przecierając rękawem całą twarz. - To najlepszy koncert w moim życiu! – Krzyknął, po czym uklęknął na kolana i po prostu pocałował scenę.
- Najlepszy! - Powtórzył Zayn.
- Jesteście niesamowite! - Dodał Harry, po czym wszyscy zrobili to samo, co ich najstarszy przyjaciel.
Wszystkie byłyśmy szczęśliwe i nie umiałyśmy powstrzymać łez, które cały czas wypływały z naszych oczu. To, co się działo, było magiczne. Wiedziałam, czułam, że do końca życia będę pamiętała to uczucie...

_________________
Jest to mój pierwszy imagin więc mam nadzieję, ze będziecie wyrozumiałe.
Gdyby nie to, że wczoraj nie miałam internetu i strasznie mi się nudziło prawdopodobnie nie powstałby. 
Mam nadzieję, ze przeczytaliście i zostawicie komentarz. :)