niedziela, 6 stycznia 2013
Rozdział 12
Po ponad godzinnej rozmowie z rodzicami na temat tego, jaka to jestem leniwa i nie przykładam się do nauki, wróciłam do swojego pokoju. Zdenerwowali mnie, więc z całej siły trzasnęłam drzwiami, przez co poczułam pod nogami lekki wstrząs. Gotowało się we mnie i musiałam to jakoś odreagować. Co z tego, że już połowa semestru za mną? Co z tego, że mogę być nieklasyfikowana z trzech przedmiotów, a z dwóch innych mogę nie zdać przez oceny? Od dwóch lat tak było i nic się nie odzywali, a teraz nagle zaczęli się mną przejmować.
Gdzie byli, gdy byłam młodsza i potrzebowałam ich miłości? Gdzie byli, gdy czekałam na nich wieczorem, by poczytali mi książkę i ucałowali na dobranoc? Na pewno nie było ich przy mnie. Zamiast rodziców, zajmowała się mną ciocia Judith, która pełniła ich funkcję. Oni natomiast albo siedzieli do późna w firmie, albo wychodzili na różne bankiety, czy inne, durne spotkania snobów z naszej, jakże bogatej okolicy. Mimo iż bardzo kochałam ciocię, to nie mogła mi zastąpić rodziców, którzy z pewnością nie kochali mnie tak, jak ona. Jednak Judith odeszła trzy lata temu. Jej śmierć była najgorszym, co mi się przydarzyło w życiu. Od tego czasu zostałam kompletnie sama. Zawaliłam szkołę, zajęłam się imprezowaniem i wydawaniem pieniędzy rodziców. Nie interesowało ich nic. nawet to, że kupiłam sobie auto i jeżdżę nim bez prawa jazdy. Zawsze byli zajęci tylko sobą i rozwojem firmy. A teraz co się stało? Olśniło ich, że mają córkę i powinni się nią opiekować? Trochę za późno.
Rozwścieczona rzuciłam się ku garderobie. Zmierzając do niej, wyciągnęłam z kieszeni jasnych jeansów, najnowszy model BlackBerry, by napisać wiadomość do przyjaciółki. "Bądź gotowa za półtorej godziny pod Twoim domem. Jedziemy porządnie zaszaleć!" Wysłałam i położyłam urządzenie na szafce, którą mijałam. Nie zamierzałam się jakoś specjalnie szykować, więc z jednej półki zabrałam czarne szorty z ćwiekami, z innej biały podkoszulek z napisem Nirvana, z wieszaka ściągnęłam czarną kurtkę, a z szuflady wyciągnęłam rajtki. Z tym zestawem ruszyłam do kolejnego pomieszczenia. Napuściłam wodę do wanny i wlałam relaksujący płyn o zapachu kwiatu wiśni. Ściągnęłam stare ubranie i wrzuciłam je do wiklinowego kosza na pranie. W samym ręczniku wróciłam na chwilę do pokoju, by sprawdzić czy, nie dostałam odpowiedzi na sms'a. Nacisnęłam na jeden z przycisków i okazało się, że czeka na mnie wiadomość, którą od razu odczytałam. Przyjaciółka zgodziła się bez problemu i napisała, że nawet jej rodzice nie mają nic przeciw, a nawet jeśli, i tak by pojechała. W końcu niepierwszy raz wychodzimy od czasu poznania. Zadowolona udałam się z powrotem do łazienki, by wciąć kąpiel. Zakręciłam kurki i powoli zanurzyłam ciało w gorącej wodzie. Przyjemne ciepło rozgrzało mnie i spowodowało, że na suchych jeszcze ramionach, pojawiła się tak zwana gęsia skórka. Przymknęłam powieki i totalnie się rozluźniłam.
Gdy już byłam umyta i ubrana, wzięłam się za makijaż. Czarnym eyelinerem zrobiłam dłuższe kreski, na górnych powiekach, a rzęsy pomalowałam tego samego koloru tuszem. Na usta nałożyłam czerwoną szminkę i byłam już prawie gotowa. Zostało mi jeszcze pomalować paznokcie czerwonym lakierem. Gdy miałam się już zająć drugą, gorszą dłonią, na szafce rozbrzmiał dźwięk wibracji telefonu. Leniwie zwlekłam się z łóżka i wzięłam telefon do ręki. Odblokowałam klawiaturę. Wiadomość od nieznanego numeru. Wracając na łóżko, odczytałam treść. "Hej Vanessa, tu Niall. Wychodzimy z chłopcami do klubu, bo mamy ostatnie dni wolnego i za tydzień wylatujemy do USA. Nie chciałybyście wyskoczyć z Rachel z nami? Daj znać x." Skąd ten blondynek ma mój numer? Nie przypominam sobie, żebym mu podawała. Odpisałam adres klubu, do którego planuję zabrać brunetkę i rzuciłam urządzenie na drugi koniec łóżka, wracając do przerwanej czynności.
Zostało mi jeszcze 20 min, więc założyłam buty i kurtkę. Jednak coś mi nie pasowało w moim stroju. Podeszłam do biurka i wyciągnęłam z jednej z szuflad nożyczki, którymi porozcinałam nowiutkie rajstopy. Zadowolona z efektu, spakowałam portfel i telefon do torby. Ze stolika wzięłam klucze od samochodu i bez słowa opuściłam dom. Rodzice nawet nie zauważyli, że wyszłam, gdyż już siedzieli pochowani w swoich gabinetach. Ruszyłam z podjazdu srebrnym Audi TT, które było moim oczkiem w głowie. Do Rachel miałam niedaleko, ale i tak wolałam wyruszyć wcześniej, bo pomimo później godziny, londyńskie ulice bywały często zakorkowane.
Oczywiście nie pomyliłam się i pod domem Rachel byłam 2 minuty po czasie. Dziewczyna czekała na mnie przed furtką. Czekając, aż wejdzie do pojazdu, spojrzałam w stronę domu One Direction. W niektórych pokojach świeciło się jeszcze światło, co oznaczało, że jeszcze się nie zebrali.
- Hej. - Rachel zajęła miejsce pasażera i zapięła pasy. - To gdzie się dziś wybieramy? - Dziewczyna cała promieniała.
- No siemka Knight. - Odpaliłam silnik i obrałam znany mi kierunek. - Dziś zaszalejemy, wybieramy się do klubu The Clapham Grand! - Wykrzyknęłam unosząc jedną rękę do góry.
- Am okej. - Odrzekła rozbawiona brunetka. - A może wytłumaczysz mi, jak się dostaniemy do klubu nie mając skończonych osiemnastu lat? - Spytała podejrzliwie wpatrzona w drogę. - Miejmy nadzieję, że nas policja nie zatrzyma. - Dodała zamyślona.
- Po pierwsze Rachel, to wejdziemy bez problemu. - Odwróciłam głowę w jej stronę, robiąc przy tym chytry uśmieszek. - Twoi sąsiedzi będą, więc nas wpuszczą bez problemu. - Odrzekłam zadowolona. - A po drugie, mam CB radio.
- Czyli, że będzie Harry, tak? - Na te słowa zakrztusiłam się własną śliną. - Allen uważaj, prowadzisz! - Upomniała mnie, więc się szybko ogarnęłam. - No nie przesadzaj już tak, chyba się polubiliście. - Szturchnęła mnie w bok, na co odpowiedziałam jej grymasem.
- To, że kazaliście mi ostatnio siedzieć z nim na jednej kanapie i cały czas się mnie o coś czepiał, wcale nie oznacza, że się lubimy, a wręcz przeciwnie. Nie uważasz? - Wbrew sobie zaczęłam myśleć o tym idiocie.
- No wiesz, w końcu te jego dołeczki w policzkach i zielone oczy. - Mówiła to rozmarzonym głosem specjalnie, żeby mnie nakręcić.
- A no tak, ta deformacja twarzy jest taka seksi, że aż w ogóle. - Odrzekłam spokojnie. - A te zielone oczy, jak jakieś jaszczurki, na samą myśl mam ochotę zwrócić obiad. - Udałam, że pozbywam się jedzenia z żołądka, a Rachel się tylko zaśmiała.
- Kto się czubi ten się lubi, huh? - Podsumowała zadowolona.
- Tak tak. Lepiej zadzwoń do Zayna lub Liama i spytaj, kiedy będą, bo szybko się napijemy w aucie na rozgrzewkę i chcę iść na parkiet. - Ponagliłam przyjaciółkę, by zakończyć ten nieprzyjemny dla mnie temat o Stylesie. - Swoją drogą, ciekawe kogo dziś wyrwiesz. - Poruszyłam brwiami, a po Rachel można było zauważyć, że nie domyśla się, o co mi chodzi. - Co się tak patrzysz? Zastanawiam się, z którym dziś skończysz. Czy z Paynem, czy z Malikiem. - Stałyśmy właśnie na światłach, więc mogłam się przyjrzeć reakcji przyjaciółki, która chciała coś powiedzieć, lecz się powstrzymała i zaczęła nad czymś myśleć.
- Oni są moimi przyjaciółmi. - Odpowiedziała twardo, po namyśle. - A Zayn ma dziewczynę. - Dodała szybko.
- Dziewczyna nie ściana. - Zaśmiałyśmy się. - Nie no, ta cała Perrie wydaje się spoko, po tym jak musiałyśmy z nią ostatnio pilnować tę bandę kretynów, którzy nawet dzieckiem nie potrafią się zająć, jak należy. Swoją drogą biedna ta Lux, że już od urodzenia musi patrzeć na ten krzywy ry...
- Van, daj spokój. - Rachel przerwała mi w najlepszym momencie, co skomentowałam pomrukiem niezadowolenia.
- Ech no dobra. Ale przyznasz, że dobrze mi idzie zapamiętywanie imion. - Pochwaliłam się wyczynem.
- No tak, jesteś lepsza ode mnie.
Rachel zadzwoniła do Liama, by ten poinformował nas, o której możemy się ich spodziewać w umówionym miejscu. Mieli problem, bo oczywiście Pan Wszyscymniekochajciebojestembogiemseksu, miał problem z tym, żeby być kierowcą i starali się go przekonać. Jeszcze go dziś nawet nie widziałam, a już zdążył mi popsuć humor.
Zaparkowałam samochód na jakimś parkingu, by nie mieć jutro problemu ze znalezieniem mojego skarbu.
- To co, Rachel? Coś na rozgrzewkę? - Uniosłam jedną brew do góry.
- Jeszcze pytasz? - Odpowiedziała energicznie, więc wyszłam z pojazd, by z bagażnika wyjąć połówkę czystej wódki i Pepsi, po czym wróciłam do przyjaciółki.
- Będziemy musiały sobie poradzić bez kieliszków. - Pomachałam jej przed oczyma, butelkami. - Ale my byśmy nie dały rady? - Zaśmiałyśmy się jak wariatki, a Knight odebrała ode mnie trunek.
- To nasze zdrowie Van! - Wykrzyknęła, po czym upiła dość spory łyk alkoholu.
Wykrzywiając twarz w grymasie, przepiła szybko napojem gazowanym. Następnie była moja kolej, więc biorąc przykład z przyjaciółki, zaczęłam od wódki. Poczułam jak po gardle przepływa nieprzyjemnie mocna i gorzka ciecz. Usta automatycznie wykrzywiały się na ten smak, a po ciele przeszły mnie dreszcze. Ale tak było zawsze, po dwóch czy trzech łykach mi przechodziło i alkohol zaczynał mi nie tyle smakować, co przyzwyczajałam się do smaku
Już kończyłyśmy butelkę, gdy w aucie rozbrzmiał dźwięk telefonu Rachel. Nie wiem, jak to zrobiła, ale po jakimś czasie udało jej się odebrać połączenie.
- O hej Liam! - Zadowolona wydzierała się do słuchawki, a ja śmiałam się z niej w najlepsze. - Strasznie się stęskniłam, gdzie wy jesteście? - Marudziła, a ja myślałam, że zaraz padnę ze śmiechu, gdyż nagle wszystko stawało się zabawne.
- O, to my jesteśmy na parkingu, zaraz do was dojdziemy. - Rachel rozłączyła się i wyjrzała za szybę, a gdy zobaczyła znajome postacie, z rozmachem otworzyła drzwi samochodu.
- Knight! Czekaj na mnie! - Rozbawiona opuściłam pojazd i zamknęłam go pilotem.
Zdziwiona tym, że jeszcze jesteśmy w stanie mówić nie bełkocząc i chodzić w miarę prosto, przeszłyśmy pod wejście do klubu. Wszyscy na nas czekali. Oprócz chłopców, były również dziewczyny dwóch z nich oraz jacyś dwaj, inni koledzy. Przywitałyśmy się ze wszystkimi, których już znamy. Jeśli można to nazwać przywitaniem, gdyż Rachel rzuciła się na każdego i przytulała się do nich. No ładnie dziewczyną zawładnęły procenty. Ja natomiast pomachałam im wszystkim i powiedziałam zwykłe "cześć", na które wszyscy mi odpowiedzieli.
- A to - Liam wskazał na kolegów. - Są nasi przyjaciele, Andy - chłopak w farbowanych, dłuższych, blond włosach uśmiechnął się do mnie przepięknie i wystawił dłoń w moją stronę, którą uścisnęłam.
- Miło poznać tak piękną dziewczynę. - Uśmiechnęłam się najładniej, jak potrafiłam, gdyż mi się spodobał i zamierzałam go dziś wyrwać.
- Ciebie również. - Odrzekłam wciąż szczerząc się do niego.
- I Darren - Payne wskazał na drugiego, ale z nim się tylko przywitałam.
- To skoro wszyscy się już znają, bo Rachel, to nawet nie liczę... Ta to już odpłynęła. - Louis nabijał się z przyjaciółki, za co dostał z otwartej ręki w tył głowy od swojej dziewczyny. - Żartuję przecież! - Bronił się unosząc ręce w geście poddania. - Chodzi mi o to, że możemy już iść zaszaleć! - Zaczął odstawiać, jakiś nikomu nieznany taniec.
Wszyscy się zebraliśmy i ruszyliśmy do wejścia. Cały czas prowadziłam konwersację z Andym, który wydaje się być naprawdę śmiesznym i normalnym chłopakiem. A co najważniejsze, jest męski w porównaniu do tego całego Stylesa. Dowiedziałam się, że jest najlepszym przyjacielem Liama, ma 20 lat i przeprowadził się jakiś czas temu do Londynu, co mi się bardzo spodobało.
Mieliśmy trochę problemów z wejściem, ale po namowach chłopców, ochroniarze dali się przekupić. Zajęłyśmy z dziewczynami miejsce w największej loży, a chłopcy poszli po drinki. Rachel poprosiła o shoty, na co Liam nie był zbytnio zadowolony, ale się zgodził. Zachowuje się, jakby był jej niańką, dlatego postanowiłyśmy z Eleanor, że upijemy tego sztywniaka.
Już po jakiś dwóch godzinach picia, ruszyłyśmy z El na parkiet, gdzie znajdowali się aktualnie Andy z Louisem. Muszę przyznać, że bardzo dobrze się dogadywałam z dziewczyną Tomlinsona. Może dlatego, że najlepiej się trzymała, a najwięcej wypiła, zaraz po mnie. Perrie wypiła tylko jednego drinka, gdyż jutro z samego rana ma jakiś ważny wywiad ze swoim zespołem, więc siedziała z Zaynem, który upił się totalnie i już nie kontaktował. Knight natomiast tańczyła na stole z Liamem, Niallem i Darrenem. Tylko Harriety nigdzie widać. Zmusili go, żeby był kierowcą i nic nie robił, tylko marudził cały czas, więc mu powiedziałam grzecznie, żeby poszedł się żalić gdzieś indziej, bo psuje nam zabawę.
Wreszcie do tarłyśmy do naszej upragnionej dwójki i popłynęłyśmy w dzikim tańcu. Tak, dzikim, bo normalnym, to tego nazwać nie można. Teoretycznie tańczyłyśmy z chłopcami, ale praktycznie wywijałyśmy ciałami przy sobie. Jedno jest pewne. Ani ja, ani El, nie jesteśmy i nigdy nie będziemy zawodowymi tancerkami, w przeciwieństwie do Andyego, który był niesamowity. W końcu pozwoliłam mu pomóc sobie w tańcu i była to dobra decyzja. Bawiliśmy się niesamowicie. Nawet polubiłam Tomlinsona, który i tak ostatnimi czasy przestał mi przeszkadzać.
Gdy straciłam już czucie w stopach, wróciłam z El i Lou do naszego stolika, by wyciągnąć z torby paczkę papierosów. Byli tam wszyscy oprócz Andyego, który udał się do toalety. Harry siedział dalej naburmuszony i jedynie odpowiadał, co jakiś czas na pytania Rachel i Nialla, którzy teraz brali udział w konkursie, kto pierwszy wypije sześć Kamikadze.
Wzięłam, to po co przyszłam i starając się przekrzyczeć muzykę, oznajmiłam wszystkim, że wychodzę na zewnątrz.
- Harry idź przypilnować Vanessę. - Usłyszałam głos Perrie, więc automatycznie odwróciłam się w ich stronę.
- A co ja to jestem? - Wydarł się na nią, jakby zrobiła coś strasznie złego.
- Harry! - Dziewczyna nie dawała za wygraną.
- No dobra! - Styles wstał od stołu, przepychając się przez towarzystwo. - Ale jedno macie gwarantowane! - Wydzierał się jak oszalały. - Nigdy więcej nie namówicie mnie, żebym był kierowcą! Patrzcie jak to się kończy! Nawet Liam jest pijany!
Nie czekając na bruneta, udałam się do wyjścia. Nie zamierzałam wysłuchiwać jego narzekań. Mógł się nie dawać wyrolować, a że jest frajerem, to niech cierpi. Gdy wyszłam na zewnątrz, nieprzyjemny chłód listopadowej nocy, ogarnął całe me ciało. Odeszłam parę kroków od wejścia i drżącymi dłońmi, odpaliłam papierosa. Nim się obejrzałam, obok mnie stał Harry, który oparł się o budynek. Zaciągnęłam się dymem nikotynowym, który spowodował, że zakręciło mi się trochę w głowie, od nadmiaru alkoholu krążącego w żyłach.
- Czy wy musicie mi to robić i tyle pić? - Harry wpatrywał się gdzieś przed siebie, a ja wzruszyłam ramionami.
- Jak możemy, to pijemy. - Nie wiem po co, ale włączyłam się do rozmowy, pocierając przy tym ramiona, by się rozgrzać.
- Ehm jest Ci zimno? - Brunet patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem, co mnie speszyło.
- Nie. - Odpowiedziałam może zbyt szorstko, ale przebywanie w jego towarzystwie mi nie służyło.
- Przecież widzę, że się cała trzęsiesz. - Odwróciłam się do niego tyłem, wypuszczając z ust dym. - Chcesz kurtkę? - Znów byłam naprzeciw niego. W ręce trzymał brązową, skórzaną kurtkę, którą jeszcze parę sekund temu miał na sobie.
- Nie. - Opowiedziałam od razu, chociaż było mi strasznie zimno.
- JAK CI DAJĘ TO MASZ TO WZIĄĆ! - Harry zirytował się trochę, co nie było normalnym zachowaniem. - Co Ty romantycznych filmów nie oglądasz?! - Dopaliłam papierosa i wzięłam od niego okrycie.
- Ale nie myśl sobie, że Ci podziękuję! - Założyłam kurtkę, która biła ciepłem chłopaka. Od razu zrobiło mi się przyjemniej. - Wzięłam ją tylko dlatego, żebyś w końcu przestał marudzić, bo robi się to już irytujące.
- Tak tak, jasne. - Podsumował i już chciał wracać do środka, ale ja miałam inny plan. - Zamierzasz wrócić do reszty, czy chcesz tu stać całą noc?
- Nie, chcę gdzieś pójść. - Nie czekając na jego reakcję, ruszyłam w moje ulubione miejsce.
- Możesz chociaż powiedzieć, gdzie idziemy? - Styles dobiegł do mnie zszokowany moim zachowaniem.
- Zobaczysz. - Uśmiechnęłam się i skręciłam we właściwą ulicę.
Całe szczęście salon jest otwarty całą noc, więc spokojnie weszłam przez drzwi. Widziałam, że Harry był zdziwiony tym, gdzie się znajdujemy, ale nie przejęłam się tym. Przywitałam się z Dylanem, którego rozbawił mój stan nietrzeźwości. Przedstawiłam mu Harrego i powiedziałam, że chcemy sobie zrobić tatuaże. Harry wywalił na mnie oczy, ale nic się nie odzywał. Był to jedyny salon, gdzie mogłam sobie pozwolić na zrobienie tatuażu w wieku niższym niż 18 lat, a to dlatego, że miałam tu swoje znajomości. Dylan wraz z Nickiem poszli przygotowywać sprzęt, a ja oznajmiłam Stylesowi, by wybrał szybko jakiś tatuaż. Sama już wiedziałam, co chcę sobie wytatuować.
2 godziny później...
- No to chwal się, co tam masz. - Harry podszedł do mnie, a ja odsłoniłam kawałek materiału bluzki, by pokazać mu jaskółkę widniejącą pod lewym obojczykiem.
- I jak? - Spytałam przyglądając się dziełu.
- Chyba sobie jaja ze mnie robisz. - Harry wpatrywał się w mój tatuaż, jak zahipnotyzowany.
- O co Ci chodzi, Styles? - Podeszłam do Dylana, by ten zabezpieczył świeżą ranę.
- O to! - Stanął obok mnie i zniżył dekolt podkoszulka, by pokazać dwie jaskółki skierowane w stronę mostka.
- Podglądałeś i zrobiłeś taki jak ja! - Wydarłam się na niego i, gdy Dylan skończył swoją robotę, zapłaciłam mu pieniędzmi, które miałam w kieszeni, a następnie wybiegłam z salonu.
Co on sobie wyobrażał? Nawet nie będę się mogła nikomu pochwalić nowym tatuażem, bo ten idiota ma taki sam. No może nie taki sam, ale też ma jaskółki. Miałam tylko nadzieję, że mnie nie dogoni. Było mi zimno, gdyż z tego wszystkiego zostawiłam kurtkę Stylesa w salonie. Całe szczęście szybko przeszłam drogę dzielącą mnie od klubu i wściekłam wróciłam do znajomych, którzy ledwo trzymali się na nogach. Jedyną trzeźwą i starającą się ogarnąć całe to towarzystwo była Perrie, więc usiadłam obok niej. Przez te dwie i pół godziny zdążyłam wytrzeźwieć na tyle, by jej pomóc.
Po jakimś czasie przybył zielonooki i chciałam zadać mu cios, ale się powstrzymałam. W trójkę pozbieraliśmy całą ekipę i ruszyliśmy do samochodu Harrego, który jakimś cudem pomieścił nas wszystkich. Musiałam siedzieć na przednim siedzeniu, więc całą drogę przebyliśmy w ciszy, gdyż reszta już dawno zasnęła.
Najpierw odwieźliśmy Perrie do jej domu, a następnie ruszyliśmy na Courtenay Ave, gdzie znajdowały się posesje chłopców i Rachel. Gdy już dojechaliśmy i pomogłam Lokowatemu z doniesieniem tej bandy do ich domu, chciałam się pożegnać i pójść na nogach do siebie, lecz ten mi na to nie pozwolił i kazał zostać u nich pod pretekstem, że jest za mnie odpowiedzialny. Marudziłam chwilę, aż w końcu się zgodziłam i położyłam się w pokoju Tomlinsona, gdzie spała już Eleanor. Jej chłopak spał u Harrego, który miął go pilnować.
Głowa mnie bolała, co się łączyło z tym, że miałam problem, by zasnąć. Gdy już prawie mi się to udało, usłyszałam dźwięk domofonu. Wyjrzałam z pokoju. Harry schodził po schodach, by sprawdzić, kto próbuje się dostać do nas. Po chwili usłyszałam głos Rachel dobiegający z holu. Mówiła coś o jakiejś ciotce i dziecku w jej pokoju, ale niezbyt przejęta, wróciłam do pochrapującej Eleanor.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super :DD
OdpowiedzUsuńczekam na nn :DD
Zuza
Świetny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :))
ale beka czytać to z perspektywy Van :D ale fajny, czekam na następny haha <333
OdpowiedzUsuńna początku trochę nie ogarniałam perspektywy ale jest już git <333 super rozdział czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńno tak inaczej:)) na paczątku właśnie cos mi nie pasowało ,
OdpowiedzUsuńale ze inteligencja nie grzeszę nie skapnełam sie ze to z perspektywy Van ... brava dla mnie
Rozdział SUPER!!!
Ola :*
Boski *__*
OdpowiedzUsuńZ moją inteligencją też nie jest najlepiej i na początku też nie mogłam zakapować z czyjej to perspektywy xD
Pisz szybko nexta ;*
Pozdrawiam ;*
- Jula ♥
świetny rozdział. Bardzo mi sie podoba to jak napisałaś z perspektywy blondynki. ;)
OdpowiedzUsuńTe tatuaże mnie rozjebały XD Oboje mają jaskółki. Coś mi się wydaje, że oni będą jeszcze razem ^^
Awww<3
OdpowiedzUsuńCudo, czekam na następny ;)
Twoje opowiadanie jest świetne !
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dziś każdy rozdział i nie mogę doczekać się następnego :D
Jestem ciekawa co się będzie dalej działo ^^
super :)
OdpowiedzUsuńAhh....jaki super!!!!! Ale oby Rachel była z Zaynem. Hah ta perspektywa mnie dobiła. *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na next. *.*
Bardzo lubię twoje opowiadania są boskie! Świetny! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhahahhah te same jeskółki niezły pomysł hahaha Van i Hazza są najlepsi jestem ciekawa co z Rachel i Zaynem czekam na kolejny i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńwegonnasticktogether1d.blogspot.com
Boskiieeee :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę , ale to naprawdę cudowny rozdział ! Proszę pisz szybko następny !
OdpowiedzUsuńjaskółki <333333
OdpowiedzUsuńrozdział wyśmienity :DDD
czekam ...
Elizka
<3
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne. ^^
OdpowiedzUsuń______
Kiedy kolejny rozdział? :3
cuudo <3<3<3
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na 13 <3
OdpowiedzUsuńGratuluję! Nominowałam cię do Liebster Award. Pytania znajdziesz na:
OdpowiedzUsuńwe-and-1d.blogspot.com
Pytania znajdziesz w poście Liebster Award II
Usuńsuuuper !!!! czekam na 13 rozdział mam nadzieję że się szybko pojawi ;-)
OdpowiedzUsuńŁOOŁ! Nadrobiłam wszystkie zaległe rozdziały :D Wszystkie są tak zajebiste że aż mnie dołujecie! Podsumowując ;3
OdpowiedzUsuńRozpierdoliły mnie jaskółki u Hazzy jak i u Vanessy! :D A także inteligencja całego zespołu oraz El :D Tępe kutasy matematyki nie umieją! :D hahahaha A więc wszystkie rozdziały są cudowne <3 Obie piszecie genialnie i obiecuje że następny rozdział przeczytam od razu i od razu skomentuje :D
Zastanawia mnie o co chodzi z jakimś dzieckiem i ciotką? A tak wg czy Liam wyzna uczucia Reachel? :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, dodawajcie szybko :**
Czesc, podobno dodalas juz 13 rozdzial, ale jak najezdzam na zakladke na innym blogu, to pisze ze go po prostu nie ma.. :D Co mam zrobic.?
OdpowiedzUsuńEmm nic. :) Aga dodała coś przez przypadek, ale 13 rozdział jeszcze nie istnieje. :)x
UsuńOK, dzieki.. Pozdrawiam Amyy.. :D
UsuńŚwietny !!!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :D
Fantastyczny!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://walk-away-and-stay.blogspot.com/
kiedy nn ???????
OdpowiedzUsuńNiestety troszkę dłużej może nam zając pisanie następnego rozdziału, gdyż postanowiłyśmy z Agnieszką napisać go RAZEM. :) Będzie to nasz pierwszy rozdział, który piszemy po połowie, więc liczymy, że będziecie wyrozumiałe i poczekacie. <3 xx
OdpowiedzUsuńSpoko będę czekać <3
UsuńDlaczego zmieniliście wygląd bloga ?
OdpowiedzUsuńNie chce się czepiać ale stary był o wiele lepszy.
If you desire to get much from this article then you have to apply
OdpowiedzUsuńsuch techniques to your won blog.
Also visit my site :: Juegos
Great information. Lucky me I discovered your blog by accident (stumbleupon).
OdpowiedzUsuńI've saved as a favorite for later!
Here is my blog post: actiuni online
Hi there! Do you use Twitter? I'd like to follow you if that would be ok. I'm undoubtedly enjoying your blog and look forward to new updates.
OdpowiedzUsuńmy blog post :: jocuri noroc online
Admiring the time and effort you put into your blog and detailed information you offer.
OdpowiedzUsuńIt's nice to come across a blog every once in a while that isn't the same old rehashed material.
Great read! I've saved your site and I'm including your RSS feeds to my Google
account.
Take a look at my web page jocuri cu masi
After going over a number of the blog articles on your site, I seriously like your way of writing
OdpowiedzUsuńa blog. I book marked it to my bookmark website list
and will be checking back in the near future. Please check out my website too and
tell me what you think.
My page: jocuri cu masini
Greetings, There's no doubt that your website could be having web browser compatibility issues. When I take a look at your blog in Safari, it looks fine however, when opening in I.E., it has some overlapping issues. I simply wanted to give you a quick heads up! Apart from that, fantastic blog!
OdpowiedzUsuńmy site; jocuri gratis online biliard
37 yr old Executive Secretary Aurelie Hassall, hailing from Angus enjoys watching movies like Bright Leaves and Sand art. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a Contour. Pelny raport
OdpowiedzUsuńskuteczny prawnik rzeszow
OdpowiedzUsuń