Nie mogę się nadziwić, jak ten czas szybko płynie. Każdy dzień jest nowym początkiem, niesie nadzieję na lepsze jutro. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy przesiadywałam w ulubionym fotelu, przed oknem pokoju w Wolverhampton. Wtedy życie nie miało dla mnie sensu i pragnęłam je jak najszybciej zakończyć. Najlepszym dowodem są cienkie, podłużne kreski na nadgarstkach, przypominające o braku nadziei i poddaniu się. Gdyby nie moi kochający rodzice, właśnie teraz patrzyłabym na mych najbliższych z nieba, albo raczej z piekła.
Jednak moje życie się zmieniło. Ja się zmieniłam. Do świąt pozostało równe czternaście dni. Jest to najwyższy czas, by pełna życia i radosna Rachel powróciła, a istnieje tylko jeden sposób, by się to stało. Muszę poprosić o pomoc specjalistkę od tych spraw.
Z kieszeni jeansów wyjęłam Blackberry i wybrałam właściwy numer. Właściwie to nie wiem kto zapisał mi te wszystkie numery. Patrząc na zdjęcia i podpisy sądzę, że to wspaniałomyślny Louis. Po kilku sygnałach już miałam zakończyć połączenie, gdy usłyszałam głos dziewczyny.
- Rachel?! - Momentalnie odciągnęłam telefon od ucha. Co ta dziewczyna bierze, że ma siłę tak się wydzierać?
Na ogól wydawała się spokojna i opanowana, ale dziś naprawdę musiała wciągnąć jakieś prochy, albo chociaż wypić piwo. Śmiejąc się pod nosem włączyłam tryb głośnomówiący, by nie narażać zmysłu słuchu na cierpienie.
- Tak, El, to ja - przechadzałam się po pokoju z telefonem w dłoni z nadzieją, że szatynka mi nie odmówi propozycji.
- To zamieniam się w słuch. Jaką masz sprawę? - Słychać było, że była bardzo podekscytowana, więc teraz już byłam pewna, że się zgodzi.
Nic dziwnego, że Louis się w niej zakochał. Pasują do siebie, jak dwie krople wody, co jest niesamowite.
- Postanowiłam, że muszę zmienić trochę garderobę i może coś z włosami zrobić. - Wahałam się wciąż, mówiąc te słowa, ale, gdy usłyszałam radosny pisk pochodzący z drugiej strony aparatu, zaśmiałam się radośnie, a wzrok skupiłam na zdjęciu przedstawiającym mnie i chłopaka, śmiejących się do obiektywu. - Czyli mam rozumieć, że się zgadzasz?
- Jeszcze pytasz?! Będę za piętnaście minut! Masz czekać gotowa! - Chciałam jeszcze coś dodać, lecz nie zdążyłam, gdyż się rozłączyła.
Wzięłam do ręki zdjęcie, na którym wcześniej skupiłam swą uwagę. Pogładziłam je opuszkami palców i cicho szepnęłam.
- To dla ciebie.
Odstawiłam ramkę na miejsce i leniwym ruchem podeszłam do szafy. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, gdyż większość rzeczy poukładanych na półkach to jeansy i ciemne bluzy, jednakże udało mi się znaleźć jeden zestaw, który zachowałam z dawnych czasów. Tylko pozostaje pytanie, czy się zmieszczę?
Ściągnęłam z siebie podkoszulek oraz spodnie, które zaraz potem wylądowały w szafie numer dwa - na fotelu. Założyłam wcześniej wyciągnięte ubrania i okręciłam się przed dużym lustrem, stojącym w roku pokoju. Stwierdziłam, że nie jest tak źle i, że na początek Eleanor powinna być ze mnie dumna. Zrobiłam szybki makijaż, a nadgarstek przykryłam bransoletką. Po chwili usłyszałam dźwięk klaksonu dobiegający z podwórka, więc zbiegłam na korytarz, by założyć resztę garderoby.
- Skarbie, wychodzisz gdzieś? - Mama stanęła przy półce i przyglądała się mym poczynaniom. - Ślicznie wyglądasz. - Posłała szczery uśmiech w mą stronę, a jej oczy promieniały.
- Umówiłam się z Eleanor - twarz mamy zdradzała, iż nie wiedziała o kogo chodzi. - Emm dziewczyna Louisa. - Wyszczerzyłam się do niej, jak głupia, na co zareagowała delikatnym śmiechem.
- Już pamiętam, to ta sympatyczna szatynka?
- Tak, tak. Idziemy na zakupy - w tym momencie po raz kolejny zabrzmiał klakson, a usta rodzicielki jeszcze bardziej się rozszerzyły w uśmiechu. - Ale jak widzisz, ta sympatyczna dziewczyna jest też strasznie niecierpliwa, więc nie wrócę późno.
Podeszłam do mamy i ucałowałam ją w lico.
Wybiegłam z domu, a następnie przez ogrodzenie. Nie musiałam się nawet wysilać, by odnaleźć pojazd, gdyż czarne Audi stało prostopadle do furtki. Zajęłam miejsce pasażera i szczerze mówiąc nie bardzo wiedziałam jak się zachować, więc rzuciłam szybkie hej i zapięłam pasy.
- Kierunek Westfield! - Ruszyła z podjazdu, jedną ręką trzymając kierownicę, a drugą wybijając w powietrze.
- Tylko nas nie zabij w tej ekscytacji - zaśmiałam się z reakcji lubej Tomlinsona. - Bardzo będę tego żałowała?
- Tylko troszeczkę - poruszała zalotnie brwiami. - A tak serio, to już nieźle ci poszło - pochwaliła mnie, na co poczułam ulgę.
- W takim razie, chyba przeżyję. - Mrugnęłam.
- Przy okazji załatwimy sprawę z prezentami na święta i klub na urodziny Lou. - Uśmiechnęła się do mnie, tym razem delikatnie. - Co ty na to?
- Pewnie! - Cieszyłam się, że ufała mi w sprawie swojego chłopaka, jak i reszty przyjaciół. - Tylko... kiedy on ma te urodziny? - Czułam jak spalam buraka. W końcu nie znam podstaw, jeśli chodzi o chłopców.
- Widzę, że nadal nie jesteś ich wielką fanką. - Zaśmiała się pod nosem. - 24 grudnia - dodała.
- Chcesz mi powiedzieć, że Louis ma urodziny w Wigilię? - Wytrzeszczyłam oczy. - To dlatego jest taki fajny.
- Później opowiem ci wszystko, co tylko wiem, a teraz koniec z pogaduszkami i zabieramy się za zakupy!
Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak wymęczona. Spędziłyśmy z Eleanor ponad cztery godziny plątając się po wystawach sklepowych i u fryzjera, a następne półtorej na zamawianiu klubu. Nie czuję nóg, a ta wariatka dalej tryska pełnią życia. Muszę chyba brać od niej lekcje, albo chociaż dowiedzieć się skąd wzięła tak dobrego dilera.
Ostatkami sił padłam na kanapę salonu, rodzinnego domu Eleanor. Jej rodzice gdzieś wyjechali, więc miałyśmy chwilę czasu na odpoczynek. Nie zatrzymywałyśmy się w żadnej restauracji na posiłek, gdyż byłam zbyt zmęczona.
- To jaką pizzę zamawiamy? - El rzuciła się na mnie, bym się posunęła.
Zrobiła skwaszoną minę, ale ustąpiłam jej miejsca.
- Z ananasem! - Starałam się naśladował jej ekspresję.
- Aaaaaa... - Dziewczyna przytuliła mnie gniotąc żebra.
Czułam, że jeśli nogi mi nie odpadną ze zmęczenia, to zamiast tego stracę słuch.
- Gdzieś ty była dziewczyno, gdy kłóciłam się o to z chłopcami?! - Spytała z wyrzutem, na co wzruszyłam ramionami.
- W domu? - Spytałam niepewnie, podśmiewając się przy tym.
- Ugh dobra, to ja zamawiam jedzonko, a ty przymierz emm - zaczęła przebierać w torbach, wyciągając z każdej po jednej rzeczy. - Przymierz to. - Podała mi dobrany już zestaw. - A potem zajmę się włosami i makijażem.
- Chcesz ze mnie zrobić swoją osobistą laleczkę? - Uniosłam jedną brew ku górze. - A swoją drogą, to moja karta została wyczyszczona do zera!
- No oczywiście! A teraz do roboty - popchnęła mnie w stronę zapewne łazienki.
Muszę przyznać, że pomimo tego, iż jest poniedziałek, w ogóle tego nie odczułam. Eleanor jest wspaniałą dziewczyną i nie rozumiem, czemu jakieś dziewczynki mogą mówić o niej złe rzeczy. Nie należy oceniać książki po okładce, czego doświadczyłam na własnej skórze. A poza tym słyszałam od Van, że istnieje duża grupa dziewczyn nazywających się Larry Shippers? Sama uważałam członków One Direction za pedałków, ale to dlatego, że ich nie znałam i nie chciałam ich poznać. Ale wżyciu bym nie wmawiała komuś, że jest gejem, bo się przyjaźni z chłopakiem... Wszyscy chłopcy w mojej klasie się tak zachowują i nie widzę w tym nic dziwnego. No ale niektórzy są zbyt niedojrzali, by to dostrzec.
Przebrana już w strój od El, wróciłam nieśmiało do salonu. Gdy szatynka tylko mnie zauważyła, uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła do swojego pokoju. Pomieszczenie było przytulne i bardzo dziewczęce. Szatynka posadziła mnie na krzesełku przed toaletką, tyłem do lustra.
Zmyła mi z twarzy wcześniejszy make-up, a następnie zajęła się swoją inwencją twórczą. Później zajęła się modelowaniem włosów. Przez cały ten czas podawał mi najważniejsze wiadomości związane z nią i całym One Direction. Opowiedziała mi również o tym, jak poznała Louisa i o nienawidzących jej fankach. Zrobiło mi się jej strasznie żal, więc nieśmiało ją przytuliłam, co odwzajemniła i życzyła, aby mi się to nie przytrafiło. Wahałam się czy mogę jej opowiedzieć o weekendowym wydarzeniu, ale uznałam, że będzie najbardziej obiektywną osobą i doradzi mi, co mam robić.
Gdy skończyła swą pracę, poprosiłam ją, aby jeszcze poczekała z pokazaniem mi efektów i przysiadłam na brzegu wielkiego łoża. Koleżanka poszła w moje ślady i czekała, aż będę gotowała jej powiedzieć.
W końcu zebrałam się w sobie i powiedziałam o pocałunku z Liamem, o Finnie i, o znalezionym rysunku Zayna, które przedstawiało mnie samą.
- Zaczynam się już gubić w tym wszystkim. Chyba sama nie wiem, co tak naprawdę czuję i do kogo. - Schowałam twarz w dłoniach, a ciepła ręka dziewczyny gładziła mnie po plecach.
- Jesteś zakochana. - Szepnęła, na co podniosłam głowę i wpatrywałam się w nią z wyczekiwaniem. - Nie patrz tak na mnie, to ty wiesz w kim.
- Ale właśnie w tym tkwi problem, że nie wiem! Jestem szczęśliwa z Finnem, ale Liam i Zayn są mymi przyjaciółmi, a tylko mieszają mi w głowie. Zresztą to niemożliwe, żebym się podobała któremukolwiek z nich. - Położyłam się plecami na łóżku i wpatrywałam w sufit.
- A mi się wydaje, że wiem z kim powinnaś być, jednak sama musisz dojść do tego i przekonać się, którego z nich kochasz, a którego traktujesz, jak przyjaciela. - Puściła perskie oko i uśmiechnęła się szczerze.
Wypuściłam powietrze z ust. Czyli wniosek z tego jest jeden. Nie dowiem się, póki sama nie zrozumiem swych uczuć. Podniosłam się z miejsca i stanęłam przed lustrem.
- Wow. - Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć. - To naprawdę ja? - Oglądałam się z każdej strony, nie mogąc pojąć, że patrzę na własne ciało.
- Prawda, że jestem niesamowita? Stworzyłam cudo! - Eleanor stanęłam przy mnie i przytuliła mnie.
- Powinnaś zostać stylistką.
- Powiedz to mediom - skwitowała. - A teraz wybacz, muszę skorzystać z toalety.
Szatynka wyszła z pokoju, a ja wciąż przyglądałam się własnemu odbiciu. Nie wierzyłam, że mogę być taka ładna. Co prawda nikt mi nigdy nie mówił, że jestem brzydka, ale to... Tylko czy taka przemiana spodoba się reszcie? Co Vanessa na to powie? Co powie na to Finn? Czy rzeczywiście chcę być grzeczną dziewczynką? I najważniejsze... Czy robię to dla siebie, czy dla kogoś mi bliskiego?
Moje przemyślenia przerwał domofon, oznajmujący przybycie gościa.
- Rachel, otworzysz?! To pewnie gościu od pizzy! - Usłyszałam głos Eleanor.
- Pewnie! - Zbiegłam po schodach, na tyle, na ile pozwalały mi wysokie obcasy.
Nawet nie spoglądając przez wizjer, otworzyłam drzwi frontowe.
Przede mną stali rozbawieni Harry i Louis. Gdy tylko zwrócili na mnie uwagę, osiemnastolatek zamilkł, a jego oczy powiększyły się dwukrotnie. Początkowo był w szoku, ale zaraz się ocknął i zaczął lustrować wzrokiem całe moje ciało. Speszyło mnie to, więc spojrzałam na Lou, który przyglądał mi się ze zmarszczonym czołem, aż w końcu się szeroko uśmiechnął. Widziałam w jego oczach, że mnie rozpoznał - w przeciwieństwie do przyjaciela.
- Hej piękna, jestem Harry. - Styles ukazał swój firmowy uśmiech, który miał zapewne spowodować, że się rozpłynę pod jego widokiem. - Czemu wcześniej nie miałem okazji cię tu spotkać? - Oparł rękę o futrynę ciężkich drzwi.
Tomlinson ledwo powstrzymywał napad śmiechu, więc dyskretnie dałam mu do zrozumienia, aby pomógł mi dalej ciągnąć tę gierkę. Wciąż nie udzielając odpowiedzi szatynowi, wpuściłam ich do środka.
Zamknęłam za nami drzwi i udałam się z chłopcami do salonu.
- To jak, jesteś kuzynką Eleanor, czy coś? - Harry podchodził coraz bliżej. - No mała, nie bądź taka, powiedz coś. - Lokowaty stał zaledwie kilka centymetrów ode mnie. Dłonią schował kosmyk mych włosów za ucho.
Wtedy nie wytrzymałam.
- Mała, to jest twoja pała! - Wydarłam się prosto w twarz zdezorientowanego chłopaka. - Ile razy mam ci to powtarzać? - Ominęłam go i przybiłam piątkę z tarzający się ze śmiechu Louisem.
- Rachel? - Styles wyszeptał ledwo słyszalnie, nie dowierzając własnym oczom, a właściwie uszom.
- A kogo innego się spodziewałeś, idioto? - Louis, który pozbierał się z sofy, wyśmiewał przyjaciela.
- Ej, co tu się dzieje? - Eleanor weszła do pomieszczenia i patrzyła na nas z zaskoczeniem. - Wy dwaj - wskazała palcami po chłopakach. -Skąd się tu wzięliście? - Podparła ręce na biodrach.
- Ładnie to tak się witać ze swoim chłopakiem? - Tomlinson podszedł do swej ukochanej i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. - Tak o wiele lepiej. - Wyszczerzył się do mnie, obejmując dziewczynę w pasie.
- A z czego się tak chichraliście? - Spojrzałam na czerwonego ze wstydu Hazzę i uznałam, że mu odpuszczę, tym razem.
- Nic takiego, Harry się potknął o własne nogi, gdy wchodził do domu. - Puściłam mu oczko, na co się rozchmurzył, a Louis zaśmiał, lecz potwierdził moją wersję.
- A co uważacie o moim dziele? - El podeszła do mnie i chwytając za dłoń, okręciła mnie wokół własnej osi.
- Jesteś mistrzynią - oznajmił Tommo.
- Naprawdę ślicznie wyglądasz, Rachel. - Loczek podszedł i przytulił mnie, co o dziwo odwzajemniłam. - Przepraszam cię za to nieporozumienie. - Szepnął mi do ucha, by nikt inny nie usłyszał.
- Przyzwyczaiłam się, że nie jesteście normalni. - Uśmiechnęłam się pod nosem, a gdy się oderwałam od chłopaka, puściłam oczko.
- To po co przyszliście? - Spytała szatynka.
- W sumie, to nudziło nam się. - Odparł Harry i już rozluźniony zasiadł w fotelu. - Macie coś do jedzenia?
- Zaraz będzie pizza, ale wy takiej nie lubicie - El wystawiła mu język.
- Znowu z ananasem? - Zrobił jakąś dziwną minę, ale szybko dodał. - Trudno, głodny jestem, przeżyję. - Odpłacił jej tym samym.
- W takim razie wy sobie zostańcie i zajadajcie pizzą, a ja już muszę się zbierać. - Podeszłam do każdego, by go przytulić na pożegnanie.
- Ale jak to? To wszystko wasza wina! - Wydarła się na chłopców. - Gdyby nie wy, to by została.- Pożaliła się Calder.
- Nie, spokojnie El, obiecałam mamie, że nie wrócę za późno, a i tak już jest po dziesiątej. Jutro muszę wstać - w końcu - do szkoły.
- Skoro obiecałaś Maggie, to nie możesz jej zawieść. - Tomlinson mówił z powagą, za co dostał w bok od swej dziewczyny. - Oj, kochanie, nie bądź zazdrosna, przecież wiesz, że kocham tylko ciebie. - Ucałował ją w policzek, a następnie mrugnął do mnie, na co się zaśmiałam.
- Dobra gołąbeczki, to ja was zostawiam i do zobaczenia. - Pomachałam im i z dłońmi pełnymi toreb, udałam się do przedpokoju, by się ubrać.
- Poczekaj! Odwiozę cię. - Harry stał już za mną, co mnie zaskoczyło.
- Nie musisz, dam sobie radę. - Uśmiechnęłam się niepewnie, chociaż tak naprawdę nie miałam pojęcia, jak mam się dostać do domu, gdyż nie znałam aż tak dobrze Londynu.
- Nie ma sprawy. - Styles zaczął ubierać buty. - I tak nie zamierzam oglądać jak się męczą ze mną. Niech sobie poruchają do woli, póki mają wolną chatę. - Pokręciłam głową rozśmieszona słowami sąsiada.
- Skoro tak mówisz... - Chwyciłam pakunki z ubraniami, lecz Styles mi je odebrał i zaniósł do bagażnika. Całe szczęście prezenty świąteczne pochowałyśmy z Eleanor w jej ogromnej szafie.
Myślałam, że droga będzie krępująca i całą przemilczymy, jednak tak się nie stało. Harry opowiedział mi o czasie spędzonym w USA i o spotkaniach z fanami. Byłam ciekawa, więc spytałam go o Taylor. Powiedział, że są razem, ale nie jest pewien, czy jest zakochany. Jest im razem dobrze, ale twierdzi, że nie czuje tego czegoś. Uważa, że gdy przychodzi do pocałunków, czuje się raczej jakby całował przyjaciółkę, nie dziewczynę swego życia. Nie ma tej iskry, jak to stwierdził. Wtedy pomyślałam o Finnie i Liamie. W jednym z nich mi brakowało właśnie tej iskry.
Podziękowałam Hazzie za podwózkę i umówiłam się z nim, że wpadnę do nich jutro po szkole. Popisałam jeszcze chwilę w Finnem, któremu obiecałam, że się odezwę, gdy skończę babski wypad, a następnie położyłam się spać.
12 grudnia
Szpital
Nie mam pojęcia, co mnie naszło na ten pomysł, ale uznałam, że pomogę obcym mi osobom i oddam krew. Musiałam być pijana czy coś, gdy obiecywałam Vanessie, że wybiorę się z nią do szpitala. Chociaż w sumie robimy to w szczytnym celu. Jej bliska kuzynka jest chora i potrzebowała transfuzji krwi, więc uznałyśmy, że chociaż w taki sposób jesteśmy w stanie pomóc innym osobom. Vanessa jest właśnie w pokoju, gdzie oddaje się krew, a ja czekam w kolejce wraz z Liamem, który nas przywiózł.
Drzwi się uchyliły, a z środka wyszły dwie osoby, co oznaczało, że nadeszła moja kolej.
- A jak zemdleję? - Ścisnęłam mocniej dłoń chłopaka, który dodawał mi otuchy.
- Nic ci nie będzie, uwierz mi. - Jego oczy wpatrywały się teraz w moje. Dostrzegłam w nich szczerość, więc rozluźniłam mięśnie.
- Ale dobrze wiesz, że boję się igieł i pobieranie krwi, nigdy nie kończyło się dla mnie najlepiej. - Otrząsnęłam się, przypominając sobie ostatnią wizytę w szpitalu. - Brr.
- Jeśli chcesz, to zrobię to razem z tobą. - Uśmiechnął się przepięknie, ukazując idealne uzębienie.
Delikatnie gładził kciukiem wierz mej dłoni, co powodowało miłe dreszcze.
- Naprawdę byłbyś w stanie zrobić to dla mnie? - Uradowałam się na ten pomysł i z całej siły przytuliłam chłopaka.
- Pewnie, chodźmy. - Pociągnął mnie za sobą i znaleźliśmy się w gabinecie.
Zajęliśmy miejsca na dwóch fotelach. Spojrzałam na Li, który posyłał mi pokrzepiający uśmiech. Kiwnęłam głową na znak, że jestem gotowa i czekałam na nieprzyjemne ukłucie. Ścisnęłam dłoń w piąstkę, a po chwili poczułam, jak igła przeszywa mą skórę, wbijając się w żyłę. Dokładnie odczułam, jak krew odpływa mi z twarzy i staję się blada. Jednak wiedziałam, że nie mogę zawieść Van i innych, i muszę wytrzymać. Nie mogę być słaba, nie zemdleję. Postawiłam sobie warunek i chociaż nie czułam się najlepiej, musiałam wypełnić zadanie.
- Skarbeńku, nic ci nie jest? - Pielęgniarka widząc mnie, zaniepokoiła się i chciała zaprzestać pobierania szkarłatnej cieczy.
- Proszę zostawić, dam radę. - Uśmiechnęłam się blado i w tym momencie zauważyłam zatroskaną twarz przyjaciela.
Przymknęłam powieki i starałam się uspokoić. Gdy pielęgniarka zaczęła uwalniać moją rękę, poczułam ulgę. Do miejsca ukłucia przyłożyła gazę, którą kazała mi mocno trzymać. Liam skończył przede mną, więc czekał na mnie z wciąż widniejącą troską na twarzy. Uśmiechnęłam się do niego najszczerzej, jak tylko potrafiłam, a jedna z pielęgniarek podała nam czekolady. Oboje opuściliśmy gabinet, gdzie niestety, ale nie było Vanessy. Wyjęłam telefon z torebki i jak się okazało, zostawiła wiadomość z treścią, iż jest w szpitalnym bufecie i nadrabia straty. Zebraliśmy nasze kurtki i ruszyliśmy do niej.
W pewnym momencie poczułam się, jakbym przestała kontrolować własne ciało i miała stracić kontakt rzeczywistością. Złapałam się ramienia Liama, gdyż przed oczami widziałam tylko rozmazane plamy.
- Rachel, co się dzieje?! - Pytał spanikowany, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Poczułam, jak się unoszę, a następnie bieg w powietrzu i nawoływania chłopaka.
- Niech mi ktoś pomoże!
- Li - wydyszałam ostatkami sił, na co przyjaciel zatrzymał się i zaprzestał nawoływać. - Zadzwoń...
- Gdzie mam zadzwonić? Do twoich rodziców? - Wypytywał mnie cały roztrzęsiony.
- Po Finna.
Więcej nie byłam wstanie powiedzieć, gdyż nastała ciemność.
__________
Widzicie jaka jestem kochana? Chciałam Wam zrobić niespodziankę, więc zabrałam się za pisanie rozdziału i dodaję go JUŻ dziś! :D Niestety, ale coraz mniej osób komentuje rozdziały, co nas bardzo smuci... Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej, ale mimo wszystko muszę Was zaszantażować Mysiaki ♥ Nie zapomnijcie, że jeśli macie jakieś pytania do bohaterów lub do autorek, w zakładce Pytania kryje się ask bloga i tam możecie nas pytać o wszystko. :)
30 komentarzy = zwiastun 18 rozdziału
40 komentarzy = następny rozdział
fantastyczny rozdział, już się nie moge doczekać następnego ;D ciesze się że trafiłam na to opowiadanie, mama nadzieje że Rachel nic nie będzie i wiesz ona i Li raezm to moje marzenie ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :> Mam nadzieję, że Rachel nic się poważnego nie stanie ;/
OdpowiedzUsuńI po jaką cholerę kazała ona dzwonić po Finn'a? -.- Nie lubię go jakoś, nie wiem czemu, ale ładny jest xd
Czekam na następny ;* Zapraszam też do mnie: can-we-stop-this-for-a-minute.blogspot.com
Świetny rozdział :) Jestem ciekawa, co się stało Rachel... oby nic poważnego.
OdpowiedzUsuńOby była z Liamem :D Nie wiem czemu, ale nie przepadam za Finn'em. Akrsekg. Nie lubię go -.-
Czekam na następny :D
Super, czekam na nn. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ^^
jejku ! Namieszałaś dziewczyno, namieszałaś.
OdpowiedzUsuńKluczowe pytanie : Kogo wybierze Rachel?
Kurczę, nie daj nam długo czekać :D
Ciekawa jestem, dlaczego tak zareagowała w tym szpitalu !
Czekam na dalsze losy bohaterów i zapraszam do mnie na rozdział 9:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Świetny ! Po przeczytaniu zwiastunu byłam przekonana że Rachel
OdpowiedzUsuńzrobi sobie tatuaż a tu taka niespodzianka haha ;D
Nie mogę się doczekać momentu w którym Rachel powie kogo na prawdę kocha
BOSKIE!!! *_* czekam na nex roz ;D
OdpowiedzUsuńNa prawdę musiałaś skończyć w takim momencie? <3 Suepr rozdział, mam nadzieję że dodasz ten nastepny rozdział jak najszybciej :* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEeee dlaczego skończyłaś w takim momencie? ;( Katujesz nas dziewczyno ;p na ale co do rozdziału to jest świetny, dodawaj szybko kolejny ;*
OdpowiedzUsuńO jeju świetne <3 Podoba mi się to jak zagraals z Larry Shipers, też jestem przeciwko temu, bo również dla mnie to zwykła dwojka przyjaciół, po prostu nie rozumiem tych dziewcząt.. Ogolnie bardzo mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać następnego ;**
OdpowiedzUsuńDziewczyno !! ty to maszdarpisania ciekawych blogów ...jestem pod wrażeniem . Jak ja nie umiem zacząć pierwszego aty to ciągniesz...;> ten blog mi sie podoba..myślę żę Rachel będzie z Liamem (tak sądzę) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńSuper zresztą jak zawsze . Życzę wenny .
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac zwiastuna kolejnego, i kolejnego rozdziału ;* bo ten jest boski. haha, oj Harry nasz Ty :D
OdpowiedzUsuńKlaudia CityLondon
p.s a ja mysle że będzie z Liamem, z Pinnem będzie przyjaciółmi, ale zakocha sie w Zaynie, i o, tak może będzie :)
swietny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
OdpowiedzUsuńiwona :*
chcę następny .!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ;*
Ten rozdział był boski! Z resztą jak każdy ;D
OdpowiedzUsuńOoo mam takie marzenia żeby nie wiem czego ale Rachel była z Harrym ;P
Chociaż po tych 17 rozdziałach coś czuje że będzie ona jednak z Liamem ;D
Harry mnie w tym rozdziale rozbawił że jejciu xD <3
Mam nadzieję że szybko uzbiera się te 40 komentarzy ;3
Boski już nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej :)
Omg... EXTRA !! Blagam o kolejna czesc. ;d
OdpowiedzUsuńMasz talent. ;3 jak zwykle super. ;D
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że ludzie sie zbiorą i szybko sokmentują bo już nie moge sie doczekać następnego rozdziału i tego co wymyśliła Rachel
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie;)Z nieciepliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie;)Z nieciepliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie;)Z nieciepliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie;)Z nieciepliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńBoski;! Nie mogę się doczekąć kolejnego;)
OdpowiedzUsuńBoski;! Nie mogę się doczekąć kolejnego;)
OdpowiedzUsuńBoski;! Nie mogę się doczekąć kolejnego;)
OdpowiedzUsuńBoski;! Nie mogę się doczekąć kolejnego;)
OdpowiedzUsuńBoski;! Nie mogę się doczekąć kolejnego;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!:) Oby była z Liamem;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!:) Oby była z Liamem;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!:) Oby była z Liamem;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!:) Oby była z Liamem;)
OdpowiedzUsuńWielki talent.Życzę weny.Umiesz zaciekawić czytelnika.Powodzenia.
OdpowiedzUsuńKlaudia
Na prawdę świetne opowiadanie.Oby Rachel był z Liamem,nie przepadam na Finnem.A zayn to tylko przyjaciel,prawda?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Anka
Powtórzę się,ale TEAM LIAM :D
OdpowiedzUsuńRozdział super :)
Zajebisty rozdział...jest 40 komentarzy już:)
OdpowiedzUsuńsuuper, zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz jak zwykle nie mogę się doczekać następnego :D
ciekawa jestem wyboru Rachel ale chyba się domyślam jaki będzie.:]
pozdro.
Chyba coraz więcej osób komentuje!Super!!!!Elcia;)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest po prostu świetny !!! Nie mogę się doczekać kiedydodasz następny !!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Mam nadzieje, że Rachel wybierze Liam'a xD Pisz szybko nexta :D Pozdrawiam :D xxx
OdpowiedzUsuńPS
Szkoa tylko, że nie bardzo lubisz Larry Shipper :( Bo ja jestem jedną z nich i troche mi się przykro zrobiło, jak napisałaś ( ja przynajmniej tak zrozumiałam ), że Larry nie jest prawdą :(
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńUhu do Finna? :)
CIekawe hmm.... kogo ona kocha ? <3
ZApraszam do mnie
http://think-about-it-and-be-your-self.blogspot.com/
Świetny! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com zachęcam do komentowania !
OdpowiedzUsuń-Do Finna
OdpowiedzUsuńPo cholere do niego!? Ona ma byc z Liameem noo <33 Super rodz. ;3
Jest więcej niż,co z obiecanym rozdziałem?
OdpowiedzUsuńhttp://koffyou.blogspot.com/ zapraszam do siebie, a co do rozdziału to wspaniały .Czekam na następny
OdpowiedzUsuńMatko święta :) To jest niepowtarzalnie boskie opowiadanie :* Jak to jest żyć z takim talentem.? x Boskie <3
OdpowiedzUsuńBooże TO jest BOSKIE <3 :)) KOCHAM CIĘ<3<3 cZeKaM nA nAsTęPnY <3
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale myślę, że ona prędzej czy później będzie z Liamam;p
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czekam na więcej i zapraszam do siebie:
stereo-soldier.blogspot.com
Pojawił się długo oczekiwany rozdził;)
Pozdrawia<3
no to kiedy następny rozdział? :D
OdpowiedzUsuńSupeer... ;3
OdpowiedzUsuńDalej...już jest z moim 56 komętarzy. <333 Czekamy na następny. :* / Ania. ;*
OdpowiedzUsuńKomentarzy.* / Ania. ;*
OdpowiedzUsuńAAAA świetny <33
OdpowiedzUsuń@start_without_u
Rozdział jak zawsze zniewalający ! Kochamm ♥, czekam nn <3
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Best Blog Award ♥.♥ i The Versatile Blogger Award ^^
http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/p/nominacje.html
Wow. To było takie... zajebiste.
OdpowiedzUsuń