niedziela, 14 kwietnia 2013

Furious - Louis Tomlinson fanfiction

Zapraszamy Was do oglądnięcia trailer'a "Furious" czyli fanfiction opowiadające o historii Louisa Tomlinsona: http://www.youtube.com/watch?v=qPVFM_HEWo0&feature=youtu.be

Tutaj jest link do opowiadania: http://furious-fanfiction.blogspot.com/
Zaczniemy je pisać po dodaniu epiologu tutaj, co niestety nastąpi niedługo.

UWAGA!
GŁÓWNA POSTAĆ W TEJ HISTORII NIE MA ŻADNEGO ODZWIERCIEDLENIA W RZECZYWISTEJ POSTACI LOUIS'A TOMLINSONA'A, OPRÓCZ WYGLĄDU.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 19




 Już za dwa dni urodziny Rachel, a ja wciąż nie mogę wymyślić, co będzie najlepszym prezentem. Chciałbym ją zabrać do Wolverhampton, jednakże jet coś - a raczej ktoś - przez co jest to raczej niemożliwe. Oczywiście nie miałem nic do Finna, gdyż wiedziałem, że dobrze się opiekuje Rachel, ale to ja ją naprawdę kocham. Jestem idiotą. Gdybym jej to powiedział przed naszym wylotem do USA, może teraz spędzałaby ten czas ze mną. A co, gdyby mnie nie chciała? W końcu, to, że ja do niej coś czuję, nie znaczy, że ona czuje to samo w stosunku do mnie. Być może nigdy mnie nie pokocha, jak chłopaka i już na zawsze będziemy musieli pozostać przyjaciółmi. Nie wiem, czy dałbym sobie radę patrząc, jak jest szczęśliwa z innym. 
W szpitalu, gdy powiedziała mi abym zadzwonił po jej chłopaka, poczułem okropny ucisk po lewej stronie klatki piersiowej. Wciąż wolała jego, pomimo tego, iż to ja byłem wtedy przy niej. Zabolało, cholernie zabolało.

Poczułem gorącą ciesz zbierającą się w końcu oka, więc powoli ją starłem kciukiem. Podniosłem się z łóżka i podszedłem do biurka. Oparłem się dłońmi o blat i z tęsknotą wpatrywałem się w fotografię w fioletowej ramce. Przedstawiała ona moje siostry. Opuściłem głowę, a górne powieki zakryły piekące oczy. Kolejne ukłucie spowodowane brakiem najbliższych mi osób. Tak dawno nie widziałem się z rodziną... Wiedziałem co znajduje się obok tego zdjęcia, i mimo bólu w sercu, spojrzałem na zdjęcie moich rodziców. Kolejne łzy chciały spłynąć po mych policzkach, ale nie pozwoliłem im na to.
Skierowałem się do łazienki, gdzie obmyłem twarz chłodną wodą, a następnie podpierając się o umywalkę przejrzałem się w lustrze.
- Muszę do nich zadzwonić. - Szepnąłem cicho z determinacją.

Wróciłem do pokoju, gdzie odnalazłem komórkę i zacząłem wybierać dobrze znany mi numer. Jednak nie dane mi było go skończyć, gdyż urządzenie za wibrowało, a na wyświetlaczu pojawiła się roześmiana postać Tiffany. Uśmiechnąłem się na ten widok i odbierając połączenie przysiadłem na skraju łóżka.

- Tak, Tiffany? - Spytałem już opanowany.
- Um hej Liam. - Jej głos był zdesperowany i niepewny. - Mogę mieć do ciebie sprawę? - Spytała z nadzieją.
- Co jest? - Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Bo widzisz, muszę iść do pracy, a nikt kogo stąd znam nie odbiera telefonów, więc zostałeś mi tylko ty - mówiła z prędkością światła, jakby obawiała się, że jej nie udzielę pomocy. - Mógłbyś przyjechać do mnie i zająć się Dylanem? Przynajmniej do czasu, gdy moja współlokatorka nie wróci?
Zaśmiałem się, ledwo wyłapując zdania, które wydobywały się z jej ust.
- Jasne, żaden problem.
Wstałem z miejsca i udałem się na korytarz, by za chwilę zejść po chodach na przedpokój. W między czasie Tiffany wypytywała mnie czy na pewno nie mam żadnych planów i gdzie są wszyscy.
- Jesteś pewien, że możesz przyjechać? - Po raz kolejny spytała mnie, by się upewnić.
- Pewnie, mówiłem już - to żaden problem. - Mój głos był stanowczy i zarazem łagodny. - Wiesz, że zawsze pomogę przyjaciołom w potrzebie. - Usłyszałem lekki śmiech po drugiej stronie linii.
Przyłożyłem telefon do prawego ramienia, przytrzymując głową, aby nie wylądował na podłodze i zacząłem ubierać ciemnozielone Converse.
- W takim razie, zaraz wyślę ci adres sms-em. - Zmarszczyłem czoło, przekładając iPhone'a do drugiego ucha. - Wiesz, jakoś ciężko idzie mi zapamiętywanie. - Pospieszyła z wyjaśnieniami, na co pokiwałem głową ze zrozumieniem, chociaż wiedziałem, że tego nie zobaczy.
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia na miejscu. - Rzuciłem jeszcze pospieszne pożegnanie i się rozłączyłem.

Schowałem urządzenie do tylnej kieszeni ciemnych jeansów i szybko zgarnąłem z wieszaka jedną z bluz. Chwilę potem okrywała moje ciało. Wiedziałem, że na zewnątrz - ze względu na porę roku - jest zimno, jednakże potrzebowałem tylko przejść drogę do pojazdu, więc nie przejmowałem się pogodą. Odnalazłem wzrokiem kluczyki, które spoczywały na półce, a następnie opuściłem dom, który zamknąłem.
Gdy tylko się obróciłem w stronę furtki, dostrzegłem sporą grupkę fanek. Pomachałem im, na co w odpowiedzi usłyszałem energiczne wrzaski dziewcząt. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem się już kierować w ich stronę, gdy poczułem wibracje, oznaczające nadejście wiadomości. Przesunąłem palcem po wyświetlaczu, a moim oczom ukazał się adres. Adres, którego nigdy bym nie zapomniał.

Zamarłem, gdy literki wciąż przewijały mi się przed oczami. To nie mogła być prawda. Na pewno musiała się pomylić. Krzyki fanek ledwo odbijały się echem w mojej głowie. Wciąż z mętlikiem w głowie udałem się do samochodu, gdzie nogi same mnie powiodły. Otrząsnąłem się ze zdziwienia i zamknąłem usta, które były ułożone w literkę "o". Gdy zasiadłem przed kierownicą szybko odpisałem Tiff, czy aby się nie pomyliła. Jednak podczas wyjeżdżania z garażu dostałem odpowiedź, że wszystko jest tak, jak mi napisała.
Ruszyłem w drogę zrezygnowany i całkowicie nieprzygotowany na to, co ma się wydarzyć.


***

- To co teraz Dylan, może czas na drzemkę? - Uśmiechnąłem się do chłopczyka, którego powieki raz po raz mrużyły się od zmęczenia. - I tak widzę, że cię nie interesuje Toy Story - zaśmiałem się, biorąc chłopca na ręce.
Wyłączyłem plazmę wiszącą na przeciwległej ścianie i wciąż trzymając syna Tiffany na rękach, poszedłem do jego pokoju. Położyłem malca w łóżku i czekałem aż zaśnie.

Usłyszałem przekręcanie klucza i przerażony wyszedłem z pokoju, ostrożnie zamykając drzwi za sobą. Wpatrywałem się w sylwetkę dziewczyny, która tyłem do mnie rozbierała się z zimowych ubrań. Nie odezwałem się słowem, gdyż nie byłem w stanie nic z siebie wydobyć.
Tak dawno jej nie widziałem... Czułem się dziwnie w jej własnym domu, bo to ja z nią zerwałem. Właściwie do dziś nie wytłumaczyłem jej, co było powodem naszego rozstania. Obawiałem się, że mnie wyrzuci za drzwi, ale gdzieś głęboko skrywała się nadzieja, że to się nie stanie.

Oparłem prawą dłoń o framugę. Denerwowałem się spotkaniem z nią, co wcale nie działało na mą korzyść. W końcu Danielle odwróciła się w moją stronę, a gdy mnie zauważyła, nie wyglądała na zaskoczoną moją obecnością.

- Emm hej Dan - uśmiechnąłem się do niej niepewnie.
- Cześć Liam.
Dziewczyna w lokach, wolnym krokiem podeszła do mnie i delikatnie ucałowała mnie w policzek, a następnie skierowała się do salonu. Nie wiedziałem, co mam robić, więc podążyłem za nią do sporych rozmiarów pomieszczenia. Gdy wszedłem do środka, ujrzałem Dani, która siedziała na kanapie ze spuszczoną głową, schowaną w dłoniach. Musiała się domyślić, że stoję obok, bo odezwała się, lekko drżącym głosem.
- Tiffany zadzwoniła do mnie i uprzedziła, że będziesz. - Wytłumaczyła, skąd wiedziała o mojej obecności. - Myślałam, że dam radę, ale... Gdy cię zobaczyłam... - Głos jej się łamał.
Nagła potrzeba przytulenia byłej dziewczyny ogarnęła me ciało i bez namysłu podszedłem do niej, klękając przed nią.
- Liam, ja... - podniosła wzrok, odciągając dłonie od twarzy. - To jest dla mnie zbyt bolesne. - Kontynuowała.
- Csii... - Nie pozwoliłem jej dokończyć, gdyż dla mnie to też nie było proste.

Objąłem jej ramiona swoimi i jedną ręką przycisnąłem jej głowę do swojej klatki piersiowej, a drugą pocierałem jej plecy. Jej ciało całe drżało, a z jej ust co chwilę wydobywał się cichy szloch. Nienawidziłem siebie za to, że płakała przeze mnie. Zraniłem drugą kobietę, która była ważną częścią mojego życia. Kochałem ją, ale nie mogłem z nią być. Nawet w jej obecności, myślami zawsze wracałem do przyjaciółki.
Kiedy uspokoiła się, odepchnęła mnie lekko od siebie. Spojrzałem w jej przepełnione żalem oczy i sam skryłem twarz w dłoniach.

- Możesz mi tylko wytłumaczyć, czemu to zrobiłeś? - Ledwo słyszałem jej szept.
Uniosłem głowę, by spojrzeć na nią. Uśmiechnęła się, chociaż widziałem, że sprawia jej to ogromną trudność. Nabrałem powietrze, po czym powoli je wypuściłem. Musiałem jej powiedzieć, zasługiwała na wyjaśnienia. Zająłem miejsce obok niej na kanapie i zacząłem od początku.


*Rachel*

Opadłam na łóżko zmęczona uczeniem się do jutrzejszej klasówki z angielskiego. Kto normalny robi sprawdziany przed świętami? To powinno być zabronione. Nauczyciele naprawdę muszą nie mieć własnego życia, skoro chce im się sprawdzać te wszystkie prace w czasie świąt.
Nie miałam żadnych planów na wieczór, więc leniwie podniosłam się i przeszłam pod szafę. Wyciągnęłam z niej spodnie dresowe i niebieski T-shirt z logo Supermana. W obawie, że podczas przebierania się, Zayn lub któryś z chłopców może mnie podglądać przez okno, podeszłam do zasłon, by je swobodnie opuścić. W pokoju zapanowała totalna ciemność, więc zaświeciłam światło, by oświetlić pomieszczenie. Rozebrałam się do bielizny, a ubranie rzuciłam do kosza na brudy. Za chwilę byłam już w wyciągniętym wcześniej zestawie. Związałam jeszcze włosy w koński ogon i, usatysfakcjonowana z wygody, położyłam się brzuchem na łóżku z laptopem położonym na jego końcu.
Zalogowałam się na Skype'ie. Niestety nikt z moich znajomych nie był dostępny, więc załadowałam przeglądarkę internetową. Chwilę się zastanawiałam, co wpisać w Google, ale już po chwili moje palce płynnie stukały w klawiaturę. 
Byłam ciekawa, co fanki piszą na temat chłopców, gdyż z tego co pamiętam, to media dużo rzeczy przekręcają. Kliknęłam na pierwszą wyświetloną stronę. Moim oczom ukazały się fotografie i gify z chłopcami. Niektóre były naprawdę zabawne. Jedne z nich były podpisane LWWY, a niżej znajdował się filmik, który włączyłam. Jak się okazało, był to teledysk chłopców do piosenki Live While We're Young, którą - jak mam być szczera - pierwszy raz słyszę. Swoją drogą, w życiu bym sama nie wpadła, co ten skrót oznacza. Miałam niezły ubaw podczas oglądania moich sąsiadów w akcji, a w szczególności Zayna i jego dziwnych min. Kiedy wideo klip się zakończył, zjechałam w dół strony. Zauważyłam gif, w którym to chłopak jest nad dziewczyną i widać tylko jego plecy. Zdecydowanie była to scena erotyczna, więc zatrzymałam się chwilę przy opisie. Wpis był podpisany Rozdział 32. Pod gifem był link do opowiadania, więc z zaciekawieniem otworzyłam je w nowej karcie. Na tle strony znajdowało się zdjęcie... Zayna?! Otworzyłam szerzej oczy. Jednak moją uwagę najbardziej przykuł nagłówek z pogrubioną czcionką - They Don't Know About Us - Zachel Fanfiction. Zachel? A cóż to za dziwne imię? Zrobiłam jakąś dziwną minę i skierowałam myszkę na zakładkę z opisem. 

Na wstępnie muszę zasmucić wszystkich czytelników, gdyż póki co, nie pojawią się zdjęcia głównej bohaterki. Z tego co wiem, nie posiada ona ani Twitter'a, ani Facebook'a, więc jest to utrudnienie. Jednak mam nadzieję, że za niedługo pokaże się z One Direction i pozwoli się sfotografować Directioners! Opowiadanie, jak już zapewne się domyślacie, jest o Zaynie i jego sąsiadce - Rachel. 

Że co?! Jakim cudem? Przecież to nie możliwe, żeby fanki One Direction mnie swatały z Malikiem... 
Przełknęłam głośno ślinę, po czym wróciłam do czytania.

Zayn nie jest członkiem zespołu, a charakter różni się od rzeczywistego. Jest on tajemniczy i zbuntowany. Jednak, gdy pozna Rachel, jego życie ulegnie zmianie, a on sam, za wszelką cenę będzie się starał ją obronić, nie zważając na dobro innych. Czy Rachel uda się rozgryźć brązowookiego? A może będzie się bała jego ciemnej natury? Tego dowiecie się czytając They Don't Know About Us. 
Ps. Opowiadanie zawiera sceny erotyczne, więc jeśli nie ukończyłeś 18 roku życia - czytasz na własną odpowiedzialność.

Ostatnie zdanie sprawiło, że na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że ktoś wie o mnie, a tym bardziej, że łączy mnie z Zaynem, pomimo tego, iż jest z Perrie. W końcu nikt oprócz nas nie wie, że to jest udawany związek. 
Kliknęłam w pierwszy rozdział i zostawiając włączonego laptopa, zbiegłam do kuchni, aby zaparzyć sobie herbatę. W salonie, na kanapie siedzieli przytuleni rodzice, oglądając jakiś film. Uśmiechnęłam się na ten widok i gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk gotowanej wody, wróciłam do kuchni. 

Z ciepłym napojem w dłoniach zasiadłam przed włączonym ekranem. Zanim zaczęłam czytać, spojrzałam jeszcze na godzinę. Dochodziła piąta popołudniu, więc uznałam, że spokojnie zdążę przeczytać całość do północy. 


***

Przeczytałam już dwanaście rozdziałów i póki co, nie działo się nic nadzwyczajnego. No może pomijając to, że Zayn z powiadania zdobył już Rachel - mnie. Rany, jak to dziwnie brzmi. Dziewczyna, która to pisała miała rację. Mój przyjaciel jest całkiem inny i nigdy by się nie starał zdobyć kobiety w taki sposób. Otworzyłam następny rozdział i pierwsze co się rzuciło w oczy, to czerwona czcionka i napis - Scena +18. 
Początek był dość przyzwoity, ale później, gdy główni bohaterowie znaleźli się sami w mieszkaniu Zayna, chłopak zaczął przejmować inicjatywę. Chciał pokazać Rachel, jaki jest dobry w sprawach seksualnych. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. A właściwie... to aż za dobrze sobie to wyobrażałam, zważywszy na to, że moja postać brała w tym udział.
Przeleciałam wzrokiem po kolejnym rzędzie literek. Czytając to czułam się dziwnie, ale coś nie pozwalało mi przestawać. Nie mogłam się nadziwić wyobraźni autorki. Czytając kolejne zdania czułam, jak me policzki zalewają gorące rumieńce. Nigdy jeszcze nie robiłam rzeczy, które były dokładnie opisane. Jednak to nie było najgorsze. Wyobrażenia głównego bohatera podczas tych czynności, wprawiały mnie w osłupienie.
Zakrztusiłam się herbatą, którą właśnie popijałam, gdy przeczytałam kolejne zdanie. Moje oczy poszerzyły się mimowolnie, gdy przeczytałam, co właśnie zrobił chłopak z opowiadania.

- Przeszkadzam?
Słysząc męski głos podskoczyłam na materacu, automatycznie zamykając laptopa. Przerażona odwróciłam się w stronę drzwi. Poczułam okropnie piekący żar na twarzy, spowodowany zawstydzeniem. Chłopak stojący pod ścianą zmarszczył brwi, zapewne starając się domyślić, co się stało.

- Ale mnie wystraszyłeś! - Wypuściłam powoli powietrze zebrane w płucach. - Jak się tu znalazłeś? - Wskazałam palcem na przyjaciela mrużąc oczy.
- Twój tata mnie wpuścił. - Oznajmił, a następnie, jak gdyby nigdy nic, zajął miejsce na skraju łóżka. - Co robiłaś? - Głową wskazał na laptopa.
- A nie, nic. - Szybko odpowiedziałam.
- W takim razie, skąd te rumieńce? - Uniósł jedną brew zawadiacko się uśmiechając.
- Ugh... Nieważne. - Wywróciłam oczyma.
Wzięłam urządzenie i odstawiłam na biurko. Odwróciłam się do chłopaka, który przeszukiwał zawartość pościeli.
- Szukasz tam czegoś? - Przekręciłam głowę w bok wyczekując odpowiedzi.
- Właściwie to szukam Zayna lub Liama - odpowiedział pospiesznie. - Gdzieś się zapodziali.
- Okej... Nie wiem o co chodzi, ale chyba nie będę wnikać. - Wzruszyłam ramionami, wciąż nie ruszając się z miejsca.
- Po prostu wszyscy gdzieś wyszli i nudziło mi się samemu. - Pożalił się z miną niewiniątka.
- Więc postanowiłeś przyjść do mnie. - Dokończyłam za niego. - Nie ma sprawy. I tak nie miałam nic do roboty.
Skierowałam się do wyjścia z pokoju, czemu towarzyszył przenikliwy wzrok Tomlinsona.
- Chcesz coś do picia? - Odwróciłam się do chłopaka, zanim opuściłam wnętrze pokoju.
- Może... - zastanawiał się chwilę nad decyzją. - Zrób mi herbatę z sokiem malinowym i jak możesz, to jeszcze jakieś kanapki, bo strasznie jestem głodny, a u nas pustki. - Szeroki uśmiech ozdobił jego twarz.
Wzruszyłam ramionami i zeszłam do kuchni, rzucając wcześniej krótkie "nie ma sprawy"


*Louis*

Poczekałem aż Rachel opuściła pokój, a gdy usłyszałem odgłos jej nagich stóp dotykających stopni schodów, rzuciłem się do jej biurka. Wiem, że to nie ładnie podglądać i tak dalej, ale no nic nie poradzę, że jestem strasznie ciekawski. W końcu czerwień na jej delikatnych policzkach nie pojawiła się bez powodu.
Podniosłem ekran do góry, a po chwili ukazał się jakiś tekst. Oparłem się dłońmi o biurko i lekko zgarbiłem, aby mieć lepszy widok.
 Nie powiem, żebym strasznie lubił czytać książki, ale postanowiłem przeczytać fragment. Mogłem sobie tylko wyobrażać, jaka mogła być moja mina w tym momencie. Bez namysłu skopiowałem link z Fanfiction i zalogowałem się na swoim mailu, aby wysłać go do siebie w wiadomości. Wyjrzałem jeszcze przez lewe ramię, aby się upewnić, że Rachel nie zdążyła wrócić.
Kiedy wiadomość została wysłana, wylogowałem się i zamknąłem kartę z pocztą, zostawiając wszystko tak, jak wcześniej. Zamknąłem laptopa i grzecznie wróciłem na miejsce. Już wiedziałem, co będę robił przez resztę wieczoru. Zatarłem dłonie z zadowoleniem. Rachel stanęła w drzwiach, na co podniosłem się z łóżka.

- Proszę, twoja herbata i kanapki. - Postawiła tacę z posiłkiem na stoliku.
- Em wiesz co Rachel, bo jednak przypomniało mi się, że miałem zrobić pranie, więc ja już będę leciał.
Dziewczyna otworzyła buzię ze zdziwieniem, a jej ręce opadły swobodnie wzdłuż talii. Podszedłem do niej i szybko ucałowałem w policzek, żegnając się z nią.
Wybiegłem z domu Allenów niczym torpeda, jednakże wcześniej pożegnałem się z rodzicami Rachel, jak przystało na prawdziwego mężczyznę. Liczyłem na to, że przyjaciółka się nie zorientuje, co zrobiłem. Zastanawiałem się, czy pokazać to chłopakom, ale uznałem, że najpierw sam przeczytam, a później pokażę reszcie. No, może oprócz Zayna.
Czekała mnie długa noc z Rachel i Zaynem...

__________




piątek, 5 kwietnia 2013

W następnym rozdziale... (19)



(...)
- W takim razie, zaraz wyślę ci adres sms-em. - Zmarszczyłem czoło, przekładając iPhone'a do drugiego ucha. - Wiesz, jakoś ciężko idzie mi zapamiętywanie. - Pospieszyła z wyjaśnieniami, na co pokiwałem głową ze zrozumieniem, chociaż wiedziałem, że tego nie zobaczy.
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia na miejscu. - Rzuciłem jeszcze pospieszne pożegnanie i się rozłączyłem.

Schowałem urządzenie do tylnej kieszeni ciemnych jeansów i szybko zgarnąłem z wieszaka jedną z bluz. Chwilę potem okrywała moje ciało. Wiedziałem, że na zewnątrz - ze względu na porę roku - jest zimno, jednakże potrzebowałem tylko przejść drogę do pojazdu, więc nie przejmowałem się pogodą. Odnalazłem wzrokiem kluczyki, które spoczywały na półce, a następnie opuściłem dom, który zamknąłem.
Gdy tylko się obróciłem w stronę furtki, dostrzegłem sporą grupkę fanek. Pomachałem im, na co w odpowiedzi usłyszałem energiczne wrzaski dziewcząt. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem się już kierować w ich stronę, gdy poczułem wibracje, oznaczające nadejście wiadomości. (...)

(...)
Przeleciałam wzrokiem po kolejnym rzędzie literek. Czytając to czułam się dziwnie, ale coś nie powalało mi przestawać. Nie mogłam się nadziwić wyobraźnią autorki. Czytając kolejne zdania czułam, jak me policzki zalewają gorące rumieńce. Nigdy jeszcze nie robiłam rzeczy, które były dokładnie opisane. Jednak to nie było najgorsze. Wyobrażenia głównego bohatera podczas tych czynności, wprawiały mnie w osłupienie.
Zakrztusiłam się herbatą, którą właśnie popijałam, gdy przeczytałam kolejne zdanie. Moje oczy poszerzyły się mimowolnie, gdy przeczytałam, co właśnie zrobił chłopak z opowiadania.

- Przeszkadzam?
Słysząc męski głos podskoczyłam na materacu, automatycznie zamykając laptopa. Przerażona odwróciłam się w stronę drzwi. Poczułam okropnie piekący żar na twarzy, spowodowany zawstydzeniem. Chłopak stojący pod ścianą zmarszczył brwi, zapewne starając się domyślić, co się stało.

- Ale mnie wystraszyłeś! - Wypuściłam powoli powietrze zebrane w płucach. - Jak się tu znalazłeś? - Wskazałam palcem na przyjaciela mrużąc oczy.
- Twój tata mnie wpuścił. - Oznajmił, a następnie, jak gdyby nigdy nic, zajął miejsce na skraju łóżka. - Co robiłaś? - Głową wskazał na laptopa.
- A nie, nic. - Szybko odpowiedziałam.
- W takim razie, skąd te rumieńce? - Uniósł jedną brew zawadiacko się uśmiechając.
- Ugh... Nieważne. - Wywróciłam oczyma.
Wzięłam urządzenie i odstawiłam na biurko. Odwróciłam się do chłopaka, który przeszukiwał zawartość pościeli.
- Szukasz tam czegoś? - Przekręciłam głowę w bok wyczekując odpowiedzi.
(...)

__________
Przypominamy, że jeśli macie jakieś pytania do Nas lub bohaterów, kierujemy Was do zakładki Pytania, gdzie kryje się nasz ask. :)

Ps. Następny rozdział postaram się dodać w niedzielę! xx